piątek, 12 października 2007

Bankier zaplanuje i zapłaci

Ojczyzną prywatnej bankowości jest Europa, ale najnowsze trendy pojawiają się w Stanach Zjednoczonych. Powód? To w Ameryce mieszka najwięcej bogaczy.

W Stanach Zjednoczonych usługi typu private banking są podzielone na kategorie.
Większość banków ma osobne oddziały do obsługi klientów bogatych i superbogatych. Oba rodzaje usług mieszczą się w kategorii bankowości prywatnej, choć oferta często różni się od siebie, bo ktoś, kto posiada, powiedzmy, 2 miliony dolarów, ma inne potrzeby niż ten z 200 milionami. Obsługa interesów superbogatych częściej przypomina pracę z wielkimi instytucjami biznesowymi niż zarządzanie osobistym majątkiem. O tych klientów toczy się między bankami zacięta rywalizacja, a do działów bankowości prywatnej trafiają najlepsi z najlepszych doradców.
Amerykańscy bankierzy podzielili najbogatszych na dwie kategorie: high-net-worth individual (HNWI) i ultra-high-net-worth (UHNWI). Pierwsi dysponują co najmniej milionem dolarów, drudzy co najmniej 30 milionami. To właśnie ci drudzy mogą liczyć na szczególne względy. "Forbes" szacuje, że na świecie jest ich 70 tysięcy. Aż 29 tysięcy z tej grupy to Amerykanie. 371 mieszkańców USA to miliarderzy.
Przy obliczaniu majątków ludzi bogatych nie uwzględnia się najczęściej wartości pierwszej rezydencji - czyli tej, w której mieszka klient - i bierze pod uwagę przede wszystkim wartość płynnego kapitału. Gdyby jednak uwzględniono wartość domu klienta, przy obecnych cenach nieruchomości w USA miliony mieszkańców takich stanów jak Kalifornia czy Nowy Jork byłyby milionerami.
Ale i tak liczba potencjalnych klientów private bankingu jest w USA ogromna. Według TNS Financial Services w 2005 roku było tam 8,9 miliona gospodarstw domowych, których wartość majątku (bez uwzględniania pierwszej rezydencji) przekraczała milion dolarów. W porównaniu z 2003 r. oznaczało to wzrost aż o 33 procent. Według szacunków Merrill Lynch i Capgemini, do których przyjęto bardziej restrykcyjne kryteria obliczania wartości majątku (przede wszystkim wartość zainwestowanych aktywów), liczba milionerów sięga 1,9 mln osób.
Jeszcze do niedawna zwyczajowo za granicę zamożności pozwalającą na zakwalifikowanie się do private bankingu przyjmowano próg miliona dolarów. Dziś konta bankowe w ramach private bankingu często można otworzyć z wkładem w wysokości 50 tys. lub 100 tys. dolarów, ale np. Morgan Stanley i Merrill Lynch stawiają na klientów przynajmniej z siedmiocyfrowymi rachunkami.
- Dziś wiele ekskluzywnych usług dla prywatnych inwestorów dostępnych jest w dużych bankach dla osób posiadających kapitał inwestycyjny warty co najmniej 5 milionów dolarów - mówi Arthur Dolega, makler polskiego pochodzenia, prowadzący w Nowym Jorku mały butik inwestycyjny Vision Financial Service.
Zdobycie szczegółowych informacji dotyczących private bankingu jest o tyle trudne, że sami maklerzy i menedżerowie kont najbogatszych ludzi to osoby bardzo dyskretne. - Od wielu lat między bankowością prywatną a zwykłymi kontami inwestycyjnymi buduje się chiński mur - mówi zastrzegający anonimowość doradca finansowy Morgan Stanley. Klient korzystający w USA z bankowości prywatnej może liczyć nie tylko na dochowanie tajemnicy przez instytucję finansową, ale także na fachowe doradztwo, jak unikać płacenia podatków poprzez odpowiednią alokację kapitału. Właściciele bentleyów, maybachów, rolls-royce'ów, prywatnych odrzutowców i ekskluzywnych jachtów
też nie zwierzają się z tego, o czym rozmawiają za zamkniętymi drzwiami ze swoimi bankierami.
Działy bankowości prywatnej każdej z trzech największych instytucji finansowych w USA - UBS AG, Citigroup oraz Merrill Lynch - obracają kapitałem najbogatszych ludzi szacowanym na bilion dolarów. Większość banków inwestycyjnych w USA pobiera od swoich klientów opłaty proporcjonalne do zainwestowanego kapitału. Przy 100 tys. dolarów regułą jest 3 proc., ale przy milionie lub więcej wysokość opłat można już negocjować. Klienci mogą także liczyć na szczególne względy przy negocjowaniu oprocentowania kredytów czy lokat bankowych.
Klient najczęściej kontaktuje się z jedną osobą, która jest menedżerem jego inwestycyjnego konta i głównym doradcą finansowym ustalającym cele inwestycyjne. Menedżer jest następnie odpowiedzialny za inwestowanie pieniędzy według wskazówek właściciela.

Cechą charakterystyczną amerykańskiej bankowości prywatnej jest lokowanie kapitału w zamkniętych prywatnych funduszach (private trusts). Wielu bogatych ludzi posiada kilka czy nawet kilkanaście takich funduszy, mających na celu zabezpieczenie członków rodziny albo finansowanie działalności charytatywnej. Prywatny bank wyznacza doradcę, który bierze na siebie prowadzenie funduszu, poczynając od płacenia rachunków na wypadek choroby jego właściciela, a na regulowaniu kwestii podatkowych kończąc. Fundusze pozwalają także na szybkie uregulowanie kwestii spadkowych po śmierci bogatej osoby, ponieważ to właśnie banki - powiernicy załatwiają takie sprawy jak wypełnianie sądowych dokumentacji oraz rozdysponowanie majątku ruchomego i nieruchomego. Mogą także nadzorować wydawanie pieniędzy przez osobę niepełnoletnią.
W ostatnich latach coraz większą popularnością wśród ludzi bardzo zamożnych cieszą się także alternatywne narzędzia inwestycyjne, przede wszystkim fundusze hedgingowe. To również oferta tylko dla bogatych. Ale inwestowanie w takie fundusze wymaga jeszcze większych pieniędzy i nie zawsze można w dowolnym momencie wycofać się z inwestycji. Mimo to zainteresowanie funduszami hedgingowymi rośnie, a w ostatnich latach wiele banków (np. JP Morgan Chase, Citigroup czy Lehman Brothers) zainwestowało w nie, aby włączyć ich ofertę do portfeli inwestycyjnych.
Wielkie banki zaczęły także tworzyć specjalne oddziały alternatywnego inwestowania, tocząc bezpardonową walkę o najlepszych menedżerów. Ostatnio Citigroup złożył na przykład ofertę przejęcia funduszu Old Lane tylko dlatego, by przejąć jego szefa Vikrama Pandita i postawić go na czele oddziału inwestycji alternatywnych. Czego się nie robi dla najbogatszych.

Źrodło: Newsweek, dodatek "PRIVATE BANKING" Numer 19/07 autor: Tomasz Deptuła


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz