Stany Zjednoczone świętują wielki powrót prawdziwych "kulturystów": Chevroleta Camaro, Dodge'a Challengera i Forda Shelby GT. Czy samochody te mają szanse
zagościć także na Starym Kontynencie?
Lata 60. to dla USA naprawdę gorący okres. Oczywiście najważniejszym wydarzeniem dla Amerykanów bez wątpienia była wojna w Wietnamie. Ale skonstruowanie
w 1965 roku przez kierowcę wyścigowego Carolla Shelby'ego specjalnej, supermocnej wersji Forda Mustanga GT 350 także nie przeszło bez echa. 9 miesięcy później ta supermaszyna zaczęła zjeżdżać z taśmy produkcyjnej.
Bardzo szybko Shelby Mustang został autem kultowym, a konkurencja potrzebowała sporo czasu na ripostę - GM wypuścił na rynek Camaro Z28 dopiero w 1969 roku, a rok później za sprawą pojawienia się Dodge'a Hemi Chellangera ukonstytuowała się wielka, amerykańska "trójca".
Niestety, złote czasy samochodów z dużą mocą, świetnymi osiągami i... średnią trakcją nie potrwały długo. Pod koniec 1973 roku wybuchł kryzys paliwowy i Amerykanie mniej łaskawym okiem patrzyli na paliwożerne potwory.
Otrząśnięcie się z szoku zajęło bardzo dużo czasu i tak naprawdę dopiero teraz pojawiają się samochody, które w wyraźny sposób odwołują się do swoich wielkich poprzedników.
Shelby: retro aż po tylną, sztywną oś!


i tylny napęd ze sztywną osią - jak w pierwszym Mustangu! Jednak po przejechaniu pierwszych kilku kilometrów mamy mieszane uczucia - silnik oczywiście przyspiesza jak zbój, ale układ kierowniczy jest nieprecyzyjny, a tył pojazdu "tańczy" jak kobra, której piktogram znajduje się na grillu. W mieście auto robi znacznie lepsze wrażenie. Wszystko za sprawą gigantycznego momentu obrotowego, który bez wysiłku wprawia w ruch całą maszynerię, na końcu której zamontowano 18-calowe koła. Producent obiecuje "setkę" w 4,7 s.
Camaro: lata 60. ciągle żywe


4 tys. obr. dochodzi do tego ostry heavy metal! Od 2009 roku samochód będzie w ofercie GM. Wolumen produkcji to ok. 100 tys. aut rocznie, z niezależnym zawieszeniem z tyłu, rozsądnym cenowo V6 i mocnym V8. Obok coupé zapowiadany jest także kabriolet. Cena? Znacznie poniżej 65 tys. dolarów. Niestety ze względu na przepisy dotyczące ochrony pieszych auto nie trafi oficjalnie do Europy.
Challenger: bardzo bliski oryginałowi


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz