poniedziałek, 11 stycznia 2010

No i oszczędności poszły z dymem



Obserwacji własnych przemyślenia...

Za oknem zima jakiej dawno już nie było a kierowcy jak co roku... zaskoczeni. No i mają prawo być zaskoczeni, szczególnie że tej zimy spadło i nadal pada, niesamowita ilość śniegu. Z odśnieżaniem dróg głównych no to jak Was proszę, firmy dają sobie radę ale już z drogami wewnętrznymi, osiedlowymi no to tu już sceny dantejskie. Przysypane i zakopane samochody, zasypane drogi na 20 cm, może więcej, pod śniegiem lód, kierowcy klnący pod nosem jak i na głos bo koła przebijając się przez śnieg, ślizgają się na lodzie. Generalnie katastrofa zanim wyjedziemy z osiedla.
 Co robić?
Jedni odgarniają śnieg, wyposażeni w łopatki, łopaty i inne z płaskich narzędzi. Inni odgarniają nogami, jakoś sobie radzą. A inni wołają przechodzących obok panów z pieskami, ze śmieciami lub gdzieś idących. Inaczej mówiąc, samopomoc obywatelska się rodzi w ludziach, jak za dawnych lat.
 A do kogo pretensje słać? Przecież trzeba kogoś opieprzyć. No przecież nie pługopiaskarek, bo to maszyny miastowe lub prywatne przez miasto wynajęte i jeżdżą tylko po głównych drogach w mieście i poza miastem. Opierniczyć trzeba zarządców osiedli mieszkaniowych jak i domków jednorodzinnych. To do ich obowiązku należy opiekowanie się chodnikami i drogami wewnętrznymi. Ale co tam, zima przyszła, zima sobie pójdzie i wszyscy zapomną o kłopotach.
Jak widzę to osiedla nawet nie mają odpowiedniej ilości łopat, o ludziach nie wspomnę a już wcale nie wspominam o odśnieżarkach ślimakowych, swoją drogą bardzo fajne i przydatne maszynki do odśnieżania. Ślimak zbiera śnieg i rurą wystrzeliwuje śnieg daleko na bok, coś jak kosiarka do trawy.
A, no i te wspólnoty mieszkaniowe i osiedlowe. No z nimi to katastrofa jest już maksymalna. Potworzyły się takie z dwóch do pięciu bloków i wspólnie działają, to znaczy, chciałyby działać, takie ambicje, ale życie swoją drogą. Złe zarządzanie, kasa brana do kieszeni a jak przyjdzie do działań to podwyżki trzeba nałożyć na mieszkańców, bo przecież kasy nie ma.

No ale co z tymi oszczędnościami.
Na myśli mam najbardziej z obłudnych gałęzi gospodarki pod względem oszczędności i ekonomii, jaką jest motoryzacja. Dlaczego obłudny i zakłamany? Zaraz wytłumaczę.
Jak kupujecie samochód? Jakie kryteria bierzecie pod uwagę kupując samochód? No chyba nie to ile kosztuje, tzn. to też ale jakbyście zobaczyli, jakie samochody są sprzedawane i kupowane w Polsce, to bez wahania stwierdzilibyście że Polska to bardzo bogaty kraj, oczywiście na kredyt, no ale kto na nich nie jedzie.
Otóż kupujemy samochody zawsze pytając a ile pali i ile przejedziemy na jednym baku paliwa. Bezedura do potęgi. Dlaczego? Bo przychodzi zima i wszystkie te "oszczędności" biorą w łeb! Wielokrotnie większe spalanie, Przyczyn takiego okłamywania się jest kilka ale najważniejsza to głęboko zakorzeniona chciwość i ślepe przekonanie że właśnie na tym można zaoszczędzić. Nie na papierosach, alkoholu, jedzeniu które się później wyrzuca, na ubraniach na jeden raz lub miesiąc, na super umeblowanej kuchni, w której nikt nie gotuje. Nie, na tym nie trzeba oszczędzać, wiecie, lansik i inne takie chwilowe głupoty. Na samochodzie trzeba oszczędzać. Bo tyle pali, olej też trzeba dolewać, opony trzeba zmieniać, no i te ubezpieczenia, oj te ubezpieczenia. Tyle pieniędzy trzeba wydać. a potem się dziwimy że tyle wypadków na drogach jest. Sami to sobie osądźcie.
Kupujemy tanie lub stare samochody, nie odpowiednie na nasze warunki drogowe. Samochody się szybko psują, bo... są tanie stare lub nie odpowiednie na nasze warunki. Koszty użytkowania pojazdu... taniego starego nie odpowiednie na nasze warunki, rosną bardzo szybko. My się później denerwujemy i klniemy na wszystko i wszystkich, jakie to życie jest drogie.
A wystarczyło lepiej się rozejrzeć za odpowiednim samochodem albo jego rodzajem. A takimi pojazdami są np pickupy. Tak, właśnie te pojazdy! Napęd przeważnie na 4 koła, wysoko zawieszone, większe koła, opony z grubszym bieżnikiem no i większe bezpieczeństwo na drodze własne jak i innych. Dziury już nie straszne, chociaż widzę często jak użytkownicy pickupów, cross overów, terenówek tak się szczypią z nimi jakby mieli co najmniej mieli limuzyny. Porażka i nieporozumienie. Ech...

No dobrze, koniec tych dywagacji bo pisać o ludzkiej naturze można by pisać całą wieczność i tak nie wiele to zmieni. Ale im więcej będziemy o tym pisać, czytać a potem mówić... cóż, czas pokaże.

Ja jeżdżę Jeepem Cherokee co kosztuje podobnie jak wiele gównianych samochodzików nie terenowych a teraz to ja patrzę na nich trochę z góry, bo pamiętam jak gadali znajomki i sąsiedzi, że to wielkie takie i PALI dużo a i silnik taki pojemny i opłaty za samochód takie duże... ech. Ja się teraz cieszę że mam taki samochód właśnie... Ciepłej zimy!


Spodobał Ci się ten artykuł?
Podłącz się do naszego kanału RSS , a najnowsze wpisy trafią wprost do Twojego komputera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz