wtorek, 30 października 2007

Złoty Program Partnerski

Co to jest ten program partnerski i jak na tym mogę skorzystać?

Przez długi czas określenie "program partnerski" kojarzyło się z klikaniem w bannery, odbieraniem e-maili, oglądaniem reklam, wysyłaniem spamu, a przede wszystkim z marnym lub - częściej - "żadnym" zarobkiem. Powiem Ci szczerze, że jeszcze dziś na samą myśl o takich "pseudo-programach" coś się we mnie gotuje.

Prawdziwy marketing partnerski to coś zupełnie innego. To biznes oparty na wspólnej korzyści sprzedawcy i partnera - wygrywa zawsze ten program, który daje więcej swoim partnerom. Na Zachodzie programy partnerskie to ogromny rynek, w dodatku rozwijający się w błyskawicznym tempie.

Zasada działania programów partnerskich jest bardzo prosta:

Partnerzy polecają konkretne, sprawdzone oraz wartościowe produkty i otrzymują prowizję od każdej sprzedaży.

Jeśli ktoś z Twojego polecenia kupi ebooka "Forex - Strategie i systemy transakcyjne", to Ty otrzymasz prowizję 31,80 zł!

Jako Partner dostajesz od nas unikalny link, do którego kierujesz potencjalnych klientów... A my wynagradzamy Cię za ich zakupy. To naprawdę bardzo, bardzo proste - zresztą pokażemy Ci dokładnie, jak skutecznie polecać. :-)

Zarobki rzędu kilkuset, kilku tysięcy miesięcznie nie są już niczym dziwnym. Programy partnerskie to normalny e-biznes - fantastyczny biznes, którego może spróbować dosłownie "każdy".

Tak, w Polsce też! Z dnia na dzień przybywa prawdziwych programów partnerskich, które traktują partnera tak, jak na to zasługuje - w 100% poważnie. I Złoty Program już jest jednym z liderów wśród prawdziwych polskich PP.
Zarejestruj się w Złotym Programie Partnerskim.


Czy macie stronę WWW na której chcielibyście zarobić

Witaj,

Czy masz stronę WWW na której chciałbyś zarobić?
Biznes dla którego Internet mógłby być dodatkowym
źródłem dochodu? A może chcesz mieć dochodowy
biznes stricte internetowy?

Coś łączy te 3 sytuacje. Coś łączy Twoją sytuację
z pozostałymi. To coś, to świadomość, że
potrzebujesz niebagatelnej wiedzy z zakresu
marketingu internetowego. Czujesz, że potrzebujesz
praktycznego know how robienia biznesu i
marketingu w internecie.

Ile miesięcznie zarabiasz na własnych projektach
internetowych? Ile chciałbyś zarabiać miesięcznie?

Różnica jest dowodem na to, że:

-- dobrze robisz czytając dalej,
-- głupio zrobili Ci, którzy przerwali

Nie przerwałeś. Gratulujemy wyczucia.

Ludzie, który proponują Ci obecność w internecie
często mówią tylko o tym jak zrobić serwis WWW,
jak programować, projektować grafikę. Jednak
serwis WWW jest tylko narzędziem marketingowym.
Twój, czy też nasz serwis WWW, nie jest nic warty
jeśli nie stoi za nim potężny marketing. Za naszym
stoi taki marketing. Za Twoim też będzie stał, bo
potężny marketing nie znaczy drogi marketing, ale
rozważny.

Jeśli wydałeś jakiekolwiek pieniądze na swój
serwis WWW to powinieneś te pieniądze odzyskać...
z górką lub górą. Aby to zrobić wiesz już, że
powinieneś tylko czytać dalej.

Rozumiesz już pewnie głupotę tych, którzy
inwestują czasami ponad tysiąc złotych w serwis
WWW, ale niech to będzie nawet kilkaset złotych, a
nie inwestują grosza w to by ich serwis zarabiał.
Płacisz za serwer, domenę, książki, programowanie,
płacisz swoim czasem, który nie jest przecież nic
nie warty. Ciągle tylko płacisz, a powinieneś
zarabiać.

Serwis WWW to nie jest studnia bez dna... dla
tych, którzy jak Ty czytali dalej.

Dzisiaj prawie każdy potrafi robić lepsze lub
gorsze strony WWW. Tylko niewielu potrafi nawet na
byle jakiej lub dobrej (bez znaczenia) stronie
zarobić. Te niewiele osób gromadzi się w jednym
miejscu. W jedynym miejscu w Polsce, gdzie uczy
się praktycznego marketingu.

Jest kilka serwisów i czasopism, w których pisze
się o praktycznym marketingu. Lektura tego typu
publikacji to czysta przyjemność... i ZERO
pożytku, żadnego przełożenia na dochody.

Z drugiej strony jest monopolista na rynku
serwisów WWW, który uczy łopatologicznie jak robić
marketing internetowy, na przykładach, krok po
kroku. Jest to serwis gdzie cała społeczność
właścicieli biznesów wymienia się wiedzą i
doświadczeniami. Odpowiada na trudne i najprostsze
pytania w sposób MERYTORYCZNY.

Mimo iż jest to monopolista, jedyny taki serwis w
Polsce, nie ma najmniejszego ryzyka finansowego
dla nas, którzy korzystają z jego usług. Ryzyko
finansowe jest zerowe, bo jako pierwszy w Polsce i
na razie jedyny ten serwis wprowadził 30 dni
gwarancji zwrotu wszystkich pieniędzy z dowolnego
zmyślonego lub szczerego powodu.

Dosłownie możesz pozyskać do niego dostęp, przez
30 dni czytać i nawet nie podawać powodu
rezygnacji... ostrzegam jednak, że praktycznie
nikt nie rezygnuje - nie opłaca się.

Nie opłaca się nie mieć dostępu do tego serwisu i
tej społeczności. Najprostszy przykład. Najtańsza
kampania reklamowa, gdziekolwiek, będzie
kosztowała Cię więcej niż dostęp do CzasNaE-
Biznes. A tylko jeden z ponad 20 działów tego
serwisu powie Ci dokładnie jak uzyskać
wielokrotnie większy zysk na każdej kampanii
reklamowej.

Dlaczego tak tanio? Bo jest nas naprawdę wielu.
Wiele jest osób takich jak Ty i ja, którzy chcą
aby ich serwis WWW przynosił poważny a nie tylko
pokrywający koszty dochód. Jest nas blisko 3
miliony w Polsce i serwis zarabia na dużej liczbie
abonentów. Ułamek zgromadzonej tam wiedzy w 3-
dniowym szkoleniu dla kilkunastu osób kosztuje
kilkanaście razy więcej. Gdy szkoli się
kilkadziesiąt, kilkaset razy więcej osób na raz,
ceny mogą być niższe i są.

Dla kogo ten serwis? Dla Ciebie bo czytasz, a to
znaczy, że dotyczy Cię jedna z przedstawionych już
sytuacji:

-- Masz stronę WWW na której chciałbyś
zarobić.

-- Masz biznes dla którego Internet mógłby
być dodatkowym źródłem dochodu.

-- Chcesz mieć dochodowy biznes stricte
internetowy.

Dla małego i średniego biznesu i dla osób, które
myślą o zarabianiu na serwisie WWW.

Unikalna cecha tego serwisu? Łopatologiczne
wyłożenie wiedzy o marketingu internetowym na
jasnych przykładach. Trzymanie się realiów
polskiego małego i średniego biznesu czyli realiów
ograniczonych środków finansowych na marketing.
Nie sztuka jest kampania za 10 czy 100 tysięcy
złotych. Sztuką jest zarobić na kampanii za mniej
niż 1000 złotych, może nawet za 100, 200 złotych.

Wada tego serwisu? Objętość archiwum to lektura na
przynajmniej miesiąc ciągłego czytania. Mało tego,
codziennie przybywają nowe materiały, w tej ilości
można utonąć.

To jedyny taki projekt, który promujemy w [nazwa
serwisu]. Robimy to dla naszych klientów.
Klientów, którzy chcą się nauczyć jak zrobić wokół
strony www biznes, jak zarobić niebanalne
pieniądze.

Ty jesteś taką osobą, prawda?

Kliknij na http://www.cneb.pl/
i poznaj szczegóły abonamentu CzasNaE-Biznes.



P.S. Zwróć uwagę na to, co mówi gwarancja. Weź też
pod uwagę fakt, że to jedyny serwis w Polsce, z
abonamentami opłaconymi nawet 2 lata wprzód.

Kliknij teraz http://www.cneb.pl/ - cena była
już kilka razy podniesiona nawet o 100% i nie
wiadomo, kiedy podniosą ją znowu.

--
Pozdrawiam, Marcin 'cobra76' Bloch

czwartek, 18 października 2007

O Sieci Afiliacyjnej TradeDoubler

TradeDoubler to paneuropejska firma marketingu cyfrowego działająca w modelu płatności za efekt, oferująca gamę produktów i usług optymalizujących Twój zwrot z inwestycji.

Z siedzibą w Szwecji szczycimy się jedynym w swoim rodzaju ogólnoeuropejskim zasięgiem dzięki który budujemy poprzez 16 naszych oddziałów prowadzących działalność w 18 krajach.

Nasze zaangażowane zespoły ekspertów marketingu cyfrowego dążą do optymalizacji wyników Twoich działań w marketingu cyfrowym. Niezależnie czy chcesz budować świadomość marki czy uzyskać bezpośrednie kontakty do wyznaczonej grupy docelowej mamy odpowiednią wiedzę i możliwości techniczne, aby pomóc Ci zrealizować Twoje strategie reklamy online.

Z szerokim doświadczeniem zarówno na poziomie europejskim jak i lokalnym, oraz specjalistyczną wiedzą z wielu branż pomagamy zrealizować cele sprzedaży online dla ponad tysiąca dużych europejskich reklamodawców w Internecie.

Jesteśmy zaangażowani w budowę długoterminowych dochodowych partnerstw z naszymi reklamodawcami oraz siecią wydawców wysokiej jakości stron internetowych, aby zapewnić ciągłą budowę naszej reputacji przez osiąganie doskonałych efektów w marketingu cyfrowym.

Współpracuj z firmą TradeDoubler w celu błyskawicznej poprawy efektów swoich działań marketingowych w Internecie.

Prowadź, nie podążaj.

TradeDoubler Informacje o firmie

  • Ponad 430 pracowników
  • 16 europejskich biur lokalnych
  • Obecność na 18 europejskich rynkach

Informacje o Sieci TradeDoubler

  • 1,400+ reklamodawców
  • 114,000+ aktywnych wydawców stron

Transakcje TradeDoubler

  • 11.97 miliardów odsłon miesięcznie
  • 134 miliony unikalnych odwiedzających miesięcznie
  • 7.6 milionów lead’ów miesięcznie

Jak działa TradeDoubler

Wiedza: Zrozumienie europejskiego i lokalnego rynku, zasięg, skala, specjaliści w branży, eksperci w technologii, lata doświadczeń, uznane marki, bliskie relacje.

Działanie: dynamiczne, innowacyjne, pionierskie, profesjonalne, ambitne, przedsiębiorcze, pełne motywacji, zaangażowane, efektywne, natychmiastowe reagowanie, liderzy.

Wyniki: Zorientowanie na wyniki, zyskowność, długotrwałe relacje, szacunek Wydawcy, koncentracja na wskaźniku ROI.

Skala i zasięg stawiają firmę TradeDoubler nad innymi firmami marketingu cyfrowego. Nasza unikalna sieć relacji obejmuje ponad 350 pracowników w 18 krajach. Nasze zespoły tworzą doświadczeni w marketingu cyfrowym konsultanci i account managerowie, specjaliści kampanii i traffic managerowie, specjaliści ds. współpracy z Wydawcami oraz specjaliści ds. technologii.

Ta sieć pozwala nam dzielić się unikalną wiedzą ponad granicami krajów tworząc wartość dodaną dla naszych Reklamodawców i Wydawców.

Nasze rozległe doświadczenie w branży umożliwia szybkie i kreatywne działanie nawet w obliczu największych wyzwań.

Nasza sieć dostarcza więcej możliwości reklamowych, a w rezultacie większe zyski dla naszych Klientów.

TradeDoubler potęga sieci afiliacyjnej part 2

Produkty TradeDoubler dla Reklamodawcy

Oferujemy rozwiązania marketingu cyfrowego dostosowane do Twoich potrzeb przy użyciu naszej gamy produktów i usług doradczych. Dążymy do zapewnienia najlepszego możliwego zwrotu z inwestycji dla naszych reklamodawców.

Nasze produkty marketingu cyfrowego dla reklamodawców obejmują:

Affilate Networktd Pull (Sieć afiliacyjna)
Wykorzystaj siłę przyciągania tysięcy wysokiej jakości stron partnerskich poprzez Sieć afiliacyjną td Pull. Używaj naszej zaawansowanej technologii pomiaru, aby generować i mierzyć wysokiej jakości ruch w internecie, leady i sprzedaż.. Płać tylko za wyniki.

Banner networktd Talk (Sieć Pay-per-Call)
Generuj leady z ręcznie dobranej sieci wysokiej jakości stron z całej Europy, używając Sieci pay-per-call td Talk. Połącz i śledź odwiedzających online do call center, gdzie operatorzy będą mogli pomóc im w skomplikowanych decyzjach zakupowych.

Campaign networktd Push (Kampanie)
Aktywnie optymalizuj swoje kampanie reklamowe w Internecie używając Sieci kampanii td Push. Uzyskaj dostęp do szytej na miarę sieci Wydawców. Targetuj kampanie do swoich odbiorców online z doskonałą precyzją. Zdobywaj nowych Klientów. Promuj nowe produkty. Zwiększaj świadomość marki.

Ad Networktd Reach (Sieć reklamowa)
Reklamuj się na stronach premium w konkurencyjnych cenach dzięki Sieci reklamowej td Reach. Pozwól zaawansowanej technologii optymalizować Twoją kampanię. Obejmij zasięgiem szeroko definiowana grupę odbiorców, lub targetuj kampanię do specyficznej grupy docelowej. Wybór należy do Ciebie.

Marketing interfacetd Toolbox (Marketing interface)
Emituj reklamy, mierz, analizuj i optymalizuj swój zwrot z inwestycji online dzięki td Toolbox - marketing interface. Organizuj swoje wszystkie działania marketingowe w internecie. Kontroluj w czasie rzeczywistym, aby upewnić się, że Twój czas i zasoby są wykorzystywane w najbardziej efektywny sposób.




Błyskawicznie popraw swoje wyniki marketingowe i sprzedaż online dzięki sieci afiliacyjnej td Pull. Wykorzystaj siłę przyciągania tysięcy wysokiej jakości afiliowanych stron internetowych w Europie, aby promować swoje towary i usługi w internecie. Używaj zaawansowanej technologii pomiarów, aby kierować i mierzyć ruch na stronach internetowych, leady i sprzedaż bezpośrednio dla Twojego biznesu.

Afiliowani partnerzy – wydawcy stron internetowych są wynagradzani za kliknięcie, unikalnego odwiedzającego, za rejestrację, sprzedaż lub inną aktywność ustaloną przez Ciebie. Zapewnij sobie najwyższy zwrot z inwestycji płacąc jedynie za wyniki. Buduj relacje ku wspólnej korzyści. Zgodnie z zasadą "Win - Win".

Dlaczego korzystać z td Pull dla Reklamodawców?
TradeDoubler to Europejski lider marketingu afiliacyjnego. Zapewniamy ekspercką wiedzę, aby w pełni optymalizować wyniki Twojego długoterminowego programu afiliacyjnego.
Mamy ogromne doświadczenie z uznanymi markami i know-how, aby generować ponad 30% Twojej sprzedaży online. Nasza sieć pozwala nam dzielić unikalną lokalną, europejską i biznesową wiedzą ponad granicami i branżami tworząc wartość dla naszych reklamodawców. Nasze rozległe doświadczenie w branży umożliwia szybkie i kreatywne działanie nawet w obliczu największych wyzwań.
Nasze ustrukturyzowane zespoły account managerów i konsultantów są pod ręką, aby maksymalizować Twój zwrot z inwestycji (ROI) poprzez specjalistyczne zarządzanie Twoim programem afiliacyjnym. Kliknij, aby dowiedzieć się więcej o Obsłudze Klienta TradeDoubler.

Korzystaj z sieci afiliacyjnej td Pull jako swojej europejskiej siły sprzedaży. Uzyskasz dostęp do:

  • Tysięcy wysokiej jakości partnerów aktywnie promujących Twoje produkty
  • Zaawansowanej technologii pomiaru
  • Unikalnego wglądu w rynki lokalne i ogólnoeuropejskie oraz specyfikę branży
  • Profesjonalnych konsultantów marketingu cyfrowego
  • Widoczności na porównywarkach cen i partnerstwa z wiodącymi stronami, aby podnieść Twoje zyski online
  • Wydawców stron internetowych z szeroką wiedzą o umieszczaniu słów kluczowych i wyszukiwarkach, aby efektywnie promować Twoje produkty i usługi korzystając z tych narzędzi
  • Wydawców posiadających zasobne bazy mailingowe, którzy mogą promować Twój produkt poprzez newsletter’y i emailingi.



Chcesz wykorzystawać marketing online, aby zwiększyć sprzedaż offline w bardziej efektywny sposób?

Skorzystaj z nowej możliwości – płać tylko za rozmowy telefoniczne przekazane do Ciebie od potencjalnych Klientów, którzy aktywnie poszukują Twoich produktów. Generuj leady sprzedaży ze starannie dobieranej sieci wysokiej jakości stron internetowych w Europie. Śledź odwiedzających online i połącz ich ze swoim call center. Niech wyniki przemówią.

Używaj swojego call center aby pomagać potencjalnym Klientom, którzy wolą zadzwonić niż dokonać zakupu online (zwłaszcza, jeśli Twoje produkty mają wysoką cenę, lub proces rejestracji jest skomplikowany). Sieć pay-per-call td Talk dla reklamodawców online zwiększa sprzedaż dla zakupów “skomplikowanych” i o dużej wartości (np. usługi finansowe, usługi prawne i turystyczne) oraz tych gdzie sprzedaż wiązana jest bardziej prawdopodobna przez telefon.

Jak działa td Talk dla Reklamodawców?

Sieć pay-per-call td Talk dla Reklamodawców łączy potencjalnych Klientów z wysokiej jakości stron internetowych z obrandowaną stroną docelową identyczną z Twoją stroną internetową. Strona przygotowuje telefonującego do zakupu, co oznacza, że jego konwersja przez telefon jest łatwiejsza. Stąd potencjalny Klient może łatwo zadzwonić pod darmowy numer reklamowany na stronie, lub użyć odnośnika “kliknij, aby zadzwonić” umożliwiającego natychmiastowe oddzwonienie przez VoIP.

td Talk umożliwia Ci także zaawansowane śledzenie odwiedzających online aż do sprzedaży offline - od pierwszych kliknięć w banery, aż do końca ich rozmowy (włączając numery telefonów, czas i datę).

Jak efektywny jest td Talk dla Reklamodawców?
Sieć pay-per-call td Talk dla Reklamodawców może zapewniać wysokie wskaźniki konwersji, powyżej 40% jeśli Twoje call center jest stabilne i efektywne.

Korzyści z td Talk dla Reklamodawców

  • Tworzy wartościowe możliwości sprzedaży wiązanej
  • Kosztowo efektywny - płać tylko za wyniki
  • Zwiększa sprzedaż z kosztowo efektywnego kanału
  • Konwertuje użytkowników online przez telefon

Prostota konfiguracji i użytkowania

Użytkownik nie potrzebuje żadnego oprogramowania czy dodatkowych zestawów słuchawkowych, aby uruchomić tą technologię. td Talk zapewnia całą niezbędną technologię – bez dodatkowej implementacji w Twoim call center. Aby przyspieszyć transakcje o dużej wartości, td Talk może kierować rozmowę do właściwego zespołu sprzedaży, jeśli masz takie opcje.



Niezależnie czy Twoim celem jest direct response czy branding, używaj sieci kampanii td Push, aby przeprowadzić dostosowane kampanie reklamowe i dodać wartość do Twojego biznesu. td Push pozwala prowadzić targetowane kampanie w określonych okresach czasu, aby osiągnąć Twoje cele. Zyskuj przy pomocy profesjonalnych lokalnych menedżerów kampanii, którzy zidentyfikują najlepszych partnerów spośród wydawców stron internetowych i wynegocjują konkurencyjne stawki za zasoby.

Jak działa sieć kampanii td Push?

Stworzymy sieć wydawców stron internetowch dostosowaną do Twoich potrzeb. Twój wydzielony menedżer kampanii będzie ciągle monitorował i pozyskiwał wartościowych wydawców o najlepszych wynikach w całej Europie, aby osiągnąć Twoje cele oraz zapewnić najwyższe możliwe wskaźniki leadów i konwersji.

Dlaczego td Push?

Wesprzyj swoją kampanię tradycyjną lub rich media zaawansowanymi technologiami, aby zmierzyć efektywność swoich działań online przez leady i sprzedaż. Repozycjonuj swoje reklamy do najbardziej efektywnych lokalizacji w oparciu o wyniki kampanii i w prosty sposób porównuj statystyki z różnych niezależnych źródeł ruchu na stronach internetowych. Zyskuj z ogólnoeuropejskiej koordynacji zespołu TradeDoubler i niezrównanego dostępu do rozwiniętych, nowych i powstających rynków online, jaki oferujemy.

td Push oferuje:
  • Zorientowane na wyniki internetowe kampanie reklamowe
  • Dostęp do stron internetowych wydawców premium w konkurencyjnych cenach
  • Zróżnicowane możliwości zasobów w tym wyszukiwanie, email marketing i emisje reklam.
  • Ciągła optymalizacja
  • Zaawansowane narzędzia pomiaru leadów i sprzedaży
  • Pomiar post-impression
  • Ogólnoeuropejski zasięg


Reklamuj się na wysokiej jakości stronach internetowych wydawców z dużym ruchem i rozległym zasięgiem w konkurencyjnych cenach z td Reach. Generuj leady wysokiej jakości, odsłony, kliknięcia i przekierowania dzięki sieci TradeDoubler złożonej z dużych serwisów i niszowych stron bogatych w treść. Pozwól zaawansowanej technologii optymalizować Twoją kampanię. Obejmij zasięgiem szeroką grupę odbiorców, lub targetuj w specyficzną grupę docelową. Wybór należy do Ciebie.

Dlaczego td Reach?

Niezależnie czy Twoim celem jest promocja nowych produktów, zdobycie Klientów online czy zwiększenie świadomości marki w internecie, td Reach może dodać wartość do Twojego biznesu wykorzystując pełną gamę jednostek reklamowych w tym rich media.

Zyskuj z ogólnoeuropejskiej koordynacji zespołu TradeDoubler i niezrównanego dostępu do rozwiniętych, nowych i powstających rynków online. Wesprzyj swoją kampanię tradycyjną lub rich media zaawansowanymi technologiami, aby zmierzyć efektywność swoich działań online przez leady i sprzedaż. Z łatwością porównasz statystyki z różnych niezależnych źródeł ruchu.

Współraca z TradeDoubler pozwala Ci także:
  • Zyskać wolumen i zasięg
  • Uzyskać dostęp do stron internetowych wydawców w konkurencyjnych cenach
  • Korzystać z europejskiego zasięgu
  • Wyświetlać reklamę koncentrując się na wynikach
  • Pomiar post-impression



Mierz i optymalizuj swój zwrot z inwestycji (ROI) online używając interfejs td Toolbox. Organizuj swoje wszystkie działania marketingowe w internecie. Kontroluj je w czasie rzeczywistym, aby upewnić się, że Twój czas i zasoby są wykorzystywane w najbardziej efektywny sposób. Zobacz pełny obraz. Lub obraz szczegółowy, krok po kroku. td Toolbox to Twoje centrum sterowania aktywnościami online.

Czym jest td Toolbox?

td Toolbox to zintegrowany system zarządzania marketingiem w Internecie do:

  • mierzenia / pomiaru działań użytkowników
  • hostingu plików/reklam
  • emisji reklam
  • zarządzania płatnościami dla Partnerów.

Pozwala Ci na efektywne zarządzanie, kontrolę i ocenę wszystkich Twoich aktywności reklamy, marketingu i sprzedaży online u wszystkich partnerów i agencji w jednym systemie, aby poprawić Twoją efektywność marketingu w internecie.

Prosty w konfiguracji i użytkowaniu td Toolbox umożliwia łatwe zintegrowanie z systemami innych dostawców przy minimalnych wymaganiach technicznych. Nie jest wymagane wdrażanie żadnego oprogramowania.

Dzięki td Toolbox, możesz w łatwy sposób:

  • Dostarczać odpowiednie informacje partnerom i zainteresowanym w Twojej organizacji
  • Widzieć pełny obraz swoich działań marketingowych i mieć pełną kontrolę aktywności online
  • Otrzymywać dostosowane raporty dla specyficznych decydentów i dostosowany dostęp do td Toolbox dla odpowiednich osób na wszystkich szczeblach Twojej organizacji
  • Podejmować kluczowe decyzje marketingowe na podstawie twardych faktów i aktualnych danych dzięki szczegółowym raportom
  • Porównywać efektywność danej kampanii względem innych aktywności
  • Analizować efektywność partnerów mediowych i dochodowość Zmniejszyć koszt pozyskania Klienta

Zalety td Toolbox:

  • Zorientowanie na ROI
  • Zaawansowana i efektywna emisja reklam
  • Niezależne pomiary, prowadzone w czasie rzeczywistym przez firmę zewnętrzną
  • Potwierdzona profesjonalna
    technologia i bezpieczeństwo
  • Profesjonalne wsparcie strategiczne, techniczne i operacyjne
  • Łatwa implementacja
  • Dostosowywane prawa dostępu
  • Automatyczna optymalizacja reklam oparta na wynikach
  • Automatyczna segmentacja wydawców stron internetowych
  • Nie jest wymagana żadna zaawansowana wiedza techniczna użytkownika

TradeDoubler potęga sieci afiliacyjnej part 1


TradeDoubler
współpracuje z Wydawcami stron każdego typu, celem zwiększania wartości ich ruchu. Dzięki platformie TradeDoubler możesz monitorować i oceniać ruch na swojej stronie internetowej jak również go monetyzować. Uzyskaj dostęp do naszej sieci wiodących reklamodawców i buduj dochodowe partnerstwa. Wybierz najlepsze oferty dostosowane do Twojego modelu biznesowego. Administrujemy w Twoim imieniu wszystkimi płatnościami i zapewniamy, że jesteś wynagradzany rzetelnie i na czas. Oferuj odwiedzającym Twoją stronę dobrze targetowaną, interesującą reklamę, aby zwiększyć atrakcyjność Twojej treści.
Pracuj z zespołami ekspertów TradeDoubler’a dążacymi do wzrostu Twoich przychodów online poprzez realizację partnerstw z największymi reklamodawcami. Optymalizuj powierzchnię reklamową na swojej stronie internetowej poprzez mierzenie efektywności reklam.


Produkty dla Wydawców

Zostań partnerem TradeDoubler i uzyskaj dostęp do tysięcy wiodących Reklamodawców. Umieszczaj ich reklamy na swojej stronie internetowej i otrzymuj prowizje za odsłony reklam, kliknięcia, leady lub sprzedaż.
TradeDoubler oferuje następujące produkty dla Wydawców stron internetowych:

Affilate Networktd Pull (Sieć afiliacyjna)
Zacznij zarabiać pieniądze na swojej stronie już dziś jako partner sieci afiliacyjnej td Pull. To szybkie, łatwe i bezpłatne. Zarejestruj się teraz i zostań “Partnerem” jednej z wiodących w Europie marek.

Banner networktd Talk (Sieć Pay-per-Call)
Sieć pay-per-call td Talk ułatwia promocję wartościowych produktów dla dużych reklamodawców. Otrzymasz prowizję za cały ruch, jaki wygenerujesz, niezależnie czy będzie to rozmowa telefoniczna, kliknięcie czy sprzedaż online.

Campaign networktd Push (Kampanie)
Dyskontuj swoją całą stronę lub Twoje niesprzedane zasoby i zyskaj możliwość generowania dodatkowych przychodów ze swoich newsletterów i baz mailingowych, używając sieci kampanii td Push. Uzyskaj najlepsze oferty reklamowe pasujące do Twojego modelu biznesowego. Wynagrodzenie według CPC, CPL lub CPC.

Ad Networktd Reach (Sieć reklamowa)
Zostań częścią Sieci reklamowej td Reach.
Szybko i efektywnie wykorzystuj swoje zasoby online. Pracuj z naszymi profesjonalnymi zespołami mediowymi, które zapewnią maksymalizację zysków z Twojej strony internetowej.

Marketing interfacetd Toolbox (Marketing interface)
Optymalizuj powierzchnię reklamową na swojej stronie internetowej poprzez pomiar efektywności Twoich zasobów z łatwym w użyciu interfejsem kontroli online. td Toolbox daje portalom i dużym, zasobnym w treść stronom łatwy dostęp do naszych zaawansowanych technologii pomiarów i emisji reklam.




Zacznij zarabiać pieniądze na swojej stronie już dziś jako partner sieci afiliacyjnej td Pull. To szybkie, łatwe i darmowe. Zarejestruj się teraz i zostań Partnerem jednej z wiodących w Europie marek.

Jak działa sieć afiliacji td Pull?Umieść reklamę na swojej stronie i zarabiaj pieniądze kierując swój ruch na strony uznanych reklamodawców. Otrzymasz prowizję za każde kliknięcie, unikalnego odwiedzającego, lead lub wygenerowaną przez Ciebie sprzedaż.

Zapisz się do Sieci afiliacyjnej td Pull, aby:

  • Łatwo monitorować, oceniać i dyskontować ruch na swojej stronie internetowej, oraz budować atrakcyjne partnerstwa z wiodącymi reklamodawcami, aby wyraźnie podnieść profil swojego biznesu online
  • Pracować z zespołami ekspertów TradeDoubler, zdobywać wirtualnych pracowników oddanych wzrostowi Twoich przychodów online i wypełniać swoje zasoby szybko i efektywnie
  • Używać naszej zaawansowanej technologii Product Feed aby zwiększać wskaźniki konwersji i dochody poprzez zwiększenie wartości Twoich stron dla odwiedzających.
  • Połączyć się do darmowych dynamicznych stron z ciągle uzupełnianą treścią zawierającą ceny i dostępność produktów, co zwiększa Twoje szanse na cross-selling
  • Mierz i oceniaj wyniki ruchu na swojej stronie dzięki naszej zaawansowanej i pewnej technologii oraz jasnemu raportowaniu


Pracuj z TradeDoubler a uzyskasz dostęp do:

  • Lokalnego i europejskiego wsparcia i doradztwa
  • Dużych reklamodawców
  • Zaawansowanej technologii product feed
  • Rzetelnych pomiarów online
  • Płatności dokonywanych rzetelnie i na czas dzięki strukturze przedpłat TradeDoubler
  • Większych stawek dla przynoszących najlepsze wyniki



Sieć pay-per-call td Talk zwiększa przychody dla wydawców stron internetowych. Możesz łatwo promować więcej skomplikowanych i wartościowych produktów online od głównych reklamodawców – w branżach takich jak finanse czy turystyka. Otrzymasz prowizję za cały ruch, jaki wygenerujesz, niezależnie czy będzie to rozmowa telefoniczna, kliknięcie czy sprzedaż online.

td Talk łączy Twój ruch online bezpośrednio z call center reklamodawcy, aby ułatwić skomplikowane decyzje zakupowe i maksymalizować konwersję sprzedaży. Zarabiasz więcej i pogłębiasz swoje partnerstwa w modelu revenue sharez uznanymi reklamodawcami.

td Talk wynagradza wydawców stron internetowych niezależnie od tego czy odwiedzający odpowie na reklamę online czy zadzwoni lub zażąda oddzwonienia, lub ewentualnie kliknie na stronę reklam
odawcy i dokona zakupu online.

Jak efektywny jest td Talk dla Wydawców?
Prowizje z td Talk są porównywalne do generowanych ze sprzedaży online i leadów. Wystarczy, że dostarczysz rozmową i zapewnisz, że przekroczy ona minimalny okres czasu abyś otrzymał swoją prowizję.

Zespoły ekspertów TradeDoubler są do Twojej dyspozycji, aby pomóc Ci maksymalizować przychody od reklamodawców online, którzy używają sieci pay-per-call td Talk dla reklamodawców.




Zostań Partnerem najlepszych reklamodawców w internecie. Zwiększ ruch i maksymalizuj przychód ze swoich zasobów. Obserwuj szczegółowe statystyki w czasie rzeczywistym. Umacniaj partnerstwo z najlepszymi reklamodawcami online i optymalizuj swoje kampanie reklamowe dzięki wsparciu profesjonalnych zespołów zarządzania kontami Klientów TradeDoubler. Buduj profil i atrakcyjność swojej strony internetowej pracując z wiodącymi markami.

Dlaczego td Push?

Połącz tysiące znanych marek i różnorodne możliwości reklamy online w Europie w jednym miejscu. Zyskaj wsparcie profesjonalnych zespołów TradeDoubler, blisko współpracujących z Tobą w celu osiągnięcia najlepszych ofert od czołowych reklamodawców w internecie. Otrzymaj najlepsze oferty reklamowe online z najwyższymi prowizjami dopasowane do Twojego modelu biznesowego. Efektywnie utrzymuj wszystkie rodzaje formatów reklamy online. Dyskontuj swoją całą stronę lub Twoje niesprzedane zasoby i zyskaj możliwość generowania dodatkowych dochodów ze swoich newsletterów i baz emaili.

Pracuj z td push i:

  • Zyskaj znaczne dochody z reklamy cyfrowej
  • Błyskawicznie uzyskaj dostęp do najlepszych reklamodawców online
  • Zarządzaj z jednego miejsca wszystkimi umowami reklamowymi
  • Negocjuj specjalne oferty z reklamodawcami w internecie
  • Uzyskaj dostęp do łatwego w użyciu i pewnego systemu zarządzania online ze statystykami w czasie rzeczywistym
  • Otrzymuj stałe aktualizacje nowych cyfrowych kampanii reklamowych
  • Ceny ustalane według CPM (koszt za tysiąc odsłon), CPL (koszt jednego leadu) lub CPC (koszt jednego kliknięcia)
  • Zyskuj na europejskim zasięgu TradeDoubler



Konwertuj ruch na swojej stronie internetowej na przychód dzięki sieci reklamowej td Reach. Połącz się z interaktywnymi kampaniami reklamowymi dla uznanych marek z konkurencyjnymi stawkami. Natychmiast uzyskaj dostęp do niezliczonych, znanych reklamodawców online we wszystkich branżach w tym w turystyce, finansach, elektronice użytkowej, handlu detalicznym i FMCG. Zarabiaj jak najwięcej na swoich odsłonach/kliknięciach. Efektywnie i szybko wypełnij swoje zasoby online. Pracuj z zespołami ekspertów mediowych TradeDoubler, którzy dobrze rozumieją rynek online i z pewnością zmaksymalizują Twoje przychody. Otrzymuj płatności rzetelnie i na czas.

td Reach pozwala również na:

  • Zyskać znaczne dochody z reklamy cyfrowej
  • Błyskawicznie uzyskać dostęp do najlepszych Reklamodawców online
  • Zarządzać z jednego miejsca wszystkimi umowami reklamowymi
  • Gwarantowana efektywna dostawa reklamy
  • Monitorować i oceniać wyniki swojej strony internetowej dzięki łatwemu w użyciu i pewnemu systemowi zarządzania online ze statystykami transakcji w czasie rzeczywistym. Ceny ustalane według CPM (koszt za tysiąc odsłon), CPL (koszt jednego Leady) lub CPC (koszt jednego kliknięcia)
  • Korzystać z europejskiego zasięgu TradeDoubler’a



Optymalizuj powierzchnię reklamową na swojej stronie internetowej przez pomiar efektywności Twoich zasobów z łatwym w użyciu centrum kontroli aktywności online.

Łatwo zarządzaj reklamami online. Szczegółowo śledź i rejestruj odwiedzających stronę i ich zachowanie online. Buduj wiedzę o wartości, jaką Twoja strona internetowa oferuje reklamodawcom w Internecie. Konfiguruj własną strukturę cenników reklam online, umowy i wspierającą technologie. Zyskaj potężne narzędzia do mierzenia aktywności reklamowej na Twojej stronie. Dostosuj parametry pomiaru reklam, aby najlepiej odpowiadały Twoim potrzebom. Buduj lojalność i wzmacniaj relacje dając błyskawiczny dostęp firmom zewnętrznym, aby mogły one monitorować wyniki i koszty lub łatwo dodawać materiały reklamowe.

Czym jest td Toolbox dla Wydawców? td toolbox dla Wydawców stron internetowych to dostosowane rozwiązanie ASP, zaprojektowane, aby dać portalom i stronom o dużej zawartości treści łatwy dostęp do zaawansowanej technologii mierzenia i emisji reklam.

Łatwy w użyciu i elastyczny td Toolbox dla wydawców stron internetowych szybko integruje się z systemami innych dostawców przez HTML przy minimalnym wysiłku. Pozwala Ci także na ograniczenie dostępu i funkcjonalności dla różnych współpracowników w Twojej organizacji dzięki elastycznemu systemowi autoryzacji. Sam decydujesz o stopniu profesjonalnego wsparcia strategicznego I technicznego, jaki jest Ci potrzebny.

td Toolbox dla Wydawców pozwala Ci:

  • Upewnić się, że Twoja strona dostarcza najlepsze rezultaty Twoim, reklamodawcom online
  • Mieć kontrolę i w pełni zarządzać Twoimi przychodami, Klientami, implementacjami, odnośnikami i statystykami
  • Optymalizować zasoby i poprawić Twoje przychody
  • Zobaczyć pełny obraz swojej aktywności reklamowej
  • Zyskać pełniejszą wiedzę o odwiedzających Twoją stronę internetową i ich reakcjach na działania reklamowe
  • Uzyskać raporty w czasie rzeczywistym
  • Używać najlepszych narzędzi pomiaru efektywności reklam
  • Budować długoterminowe partnerstwa i współpracę z Reklamodawcami w internecie
idź do TradeDoubler - potęga sieci afiliacyjnej. part 2


Czy porażka może przynieść większą korzyść niż sukces


Może to śmiała wypowiedź, lecz tak naprawdę nasze sukcesy są uzależnione od tego jak odbieramy porażki. Czytałem gdzieś stwierdzenie, że "tak naprawdę to nigdy nie ponosimy porażek, przynajmniej do chwili aż nie zaczniemy obwiniać o to innych". W jaki sposób je odbieramy i jakie wyciągamy z nich wnioski, gdyż właśnie to decyduje o tym czy są prawdziwą klęską, czy też etapem w drodze do prawdziwego sukcesu. Sukces to wynik progresywnego urzeczywistniania z góry ustalonych celów. To właśnie ta długa droga do celu załamuje nas, lub też czyni z nas tytanów.

Poniżej podaję dziesięć przykładów na to, w jaki sposób porażka może nam przynieść znacznie większe korzyści niż natychmiastowy sukces!

1. Uczy alternatywnego myślenia.

W związku z tym, że wszyscy popełniamy błędy to rozsądnym jest uczenie się na nich, analizowanie powodów i szukanie alternatywnych rozwiązań. Popełniane błędy pomagają nam często w znalezieniu takich rozwiązań, których nigdy inaczej byśmy nie szukali.

2. Przynosi nam doświadczenie.

Pamiętasz może swoje pierwsze doświadczenia na rynku pracy? Najczęściej nikt nam nie chce jej dać gdyż wymagane jest doświadczenie. Właśnie w miarę popełniania błędów uczymy się na naszych porażkach wiedząc jak rzeczy powinny być robione, aby osiągnąć zamierzony cel. Jeśli naszymi pierwszymi doświadczeniami nie były by zawody związane z niepowodzeniami, to nigdy może nie nauczylibyśmy się robić rzeczy naprawdę prawidłowo.

3. Kształci charakter.

Ponoszenie porażek wystarczającą ilość razy rezultuje w tym, że rzucamy ręcznik i poddając się pełzamy zamykając się we własnych skorupkach, zapominając o swoich dążeniach i ideałach. Lub uczymy się doświadczeniem stając się silnymi, stając się tymi, jakimi naprawdę pragniemy zostać.

4. Selekcjonuje słabych od silnych.

Jeśli Twoja determinacja, wola i pragnienie sukcesu są tak wielkie jak myślisz to każde potknięcie w drodze do celu będzie tylko potraktowane jako okazja do głębszych refleksji. Nic więcej! To tak jak korek w mieście, nieraz warto jest objechać dodatkowo kilkanaście przecznic, aby szybciej dojechać do celu! Może być trudnym z początku podnoszenie się z kilku szybko następujących po sobie knock outów, lecz szybko odkryjesz odwrotność reguły z boksu, że tutaj po każdym odliczaniu podnosimy się łatwiej.

5. Czyni nas skromniejszymi.

Świadomość omylności uczy skromności, a po którejś kolejnej porażce można też czasami odkryć, że się obszczekuje nie to drzewo, co jest też często źródłem dodatkowych doświadczeń. Jednakże, jeśli Twoje pragnienie sukcesu jest wystarczająco silne, to każde takie doświadczenie stanie się tylko bezcenną lekcją skromności.

6. Robi nas odpornymi dodając nam wiary w siebie.

Wszystko zależy od tego czy posiadamy to, co niezbędne, aby dotrzeć do celu. Czy stopniejemy pod naciskiem, czy też staniemy się mocniejsi widząc rzeczy przez pryzmat doświadczenia z wizjonerską jasnością, jak światło w tunelu życia. W chwili, gdy zaczniesz wykształcać tą spokojną wewnętrzną siłę pewności siebie i jasności celów, staniesz się jak gdyby stworzonym do odniesienia sukcesu. Wszystkie odniesione porażki staną się mocą, która uszlachetnia charakter.

7. Zbyt szybko odniesiony sukces daje fałszywą pewność siebie.

Byłem świadkiem tego nazbyt wiele razy i w różnych branżach widziałem przedsiębiorstwa, ˇktórych właściciel miał w związku z tempem ekspansji niewiele więcej czasu na cokolwiek innego niż tylko na czytanie aktualnych cyfr w wykazach księgowości. Wszystko jest wynikiem doświadczenia i dlatego też ten, kto przeszedł tą długa drogę do celu jest lepiej uzbrojony na wypadek przeciwności losu, które w każdej chwili mogą się wydarzyć.

Zbyt szybkie odniesienie sukcesu z reguły zaślepia nie dając możliwości krytycznej oceny podbramkowych sytuacji.

8. Błędy rezultują w lepszym planowaniu i ulepszeniach.

Jeśli coś mi nie wyjdzie, co się czasami zdarza, to nie jest to winą narzędzi tylko rzemieślnika. Popełniać błędy to rzecz naturalna, lecz popełniać te same błędy raz po raz, jest zwykłą głupotą świadczącą o nieumiejętności samokrytycznego i analitycznego spojrzenia na swoje poczynania. Ponoszenie porażek jest dobrym sposobem na rewidowanie metod i rutyn, których którymi się codziennie posługujemy. To jak smar pomagający podsmarować i oczyścić maszynerię, zanim się znów dokona próby systemu. Poprzez uważne planowanie, obserwacje i usuwanie usterek, błędy poprowadzą Cię nieomylnie w kierunku sukcesu.

9. Błędy wskazują na słabe punkty

Jeśli należysz do tych, co omijają jak gdyby wszystko to, czego nie robią dobrze, to radziłbym zostać przy tym, popełnić nawet kilka błędów, aby w końcu osiągnąć dobry rezultat. Jeśli będąc bokserem był byś świadomy ograniczonej sprawności swojej lewej ręki to próbowałbyś to zignorować używając jej tylko do osłony i licząc, że i tak zdobędziesz medal jedną ręką? Czy też pracowałbyś ciężko, aby stała się tak samo groźna jak prawa ? Użyj porażki jako wskaźnika słabych punktów i popraw to, gdyż nikt jeszcze nie zdobył mistrzostwa świata udając, że coś umie.

10. Sukces jest stanem umysłu, porażki są napędem.

Wykształć stan umysłu zwycięzcy i pozwól błędom służyć Ci jak motory pomocnicze napędzające i kierujące w drodze do gwiazd. Mądrze wykorzystany błąd doda Ci sił będąc źródłem nauki i zrozumienia. Nie pozwól tylko, aby niepowodzenia zamroczyły Ci umysł, niszcząc wiarę.

Świat dostarcza nam taki ogrom możliwości, wiec na Boga nie pozwól kilku kopniakom losu dać się ściąć z nóg. Uczyń, aby złe doświadczenia stały się Twoją największą mocą.

MYŚL: SUKCES!


środa, 17 października 2007

>Meritum spotkania z Robertem Kubicą

>

Gdy Robert Kubica rozdawał prawie wszystkim autografy na koniec spotkania, dla mnie i innych wybrańców najlepsze miało być za niespełna 20 minut, na dole Złotych Tarasów, w Hard Rock Cafe.
Otóż o godzinie 16, a z planowanym poślizgiem o 16.30, odbyło się zamknięte spotkanie z Robertem Kubicą. Robert miał pojawić się trochę spóźniony, rozdawał autografy kilka pięter wyżej. Zszedłem grzecznie do HRC, rozglądając się za wolnym miejscem. Znalazłem, całkiem niezłe, jakieś 10 metrów od sceny, na której już za chwilę miał się pojawić Kubica. Pogadałem z dwoma łepkami, do których się dosiadłem, pogadaliśmy trochę, wymieniając się spostrzeżeniami na temat imprezy z Kubicą, na temat wyścigów F1, i na temat rodziny Zientarskich, którzy jednogłośnie nie zasługiwali na dobre słowa, oczywiście za ich kiepskie prowadzenie studia F1 w wiadomej telewizji komercyjnej. Zrobiłem kilka fotek ale jakoś takoś ciemno było i sprzęcik nie wydolił. Kelnerki przyniosły napoje i słynne Hard Rockowe, zapiekane krążki cebulowe w panierce i udka kurczaczków.
O, pojawił się Mikołaj Sokół, to oznacza, że za chwil kilka pojawi się Robert Kubica.

No dobra, kilka zdjęć

Czekamy i jemy, jemy i czekamy...

Mikołaj Sokół zapowiada gościa...

i gość się pojawia, wskakując na scenę a ja mu zdjęcie, pstryk.



Spodobał Ci się ten artykuł?
Podłącz się do naszego kanału RSS , a najnowsze wpisy trafią wprost do Twojego komputera.

Meritum spotkania z Robertem Kubicą

Gdy Robert Kubica rozdawał prawie wszystkim autografy na koniec spotkania, dla mnie i innych wybrańców najlepsze miało być za niespełna 20 minut, na dole Złotych Tarasów, w Hard Rock Cafe.
Otóż o godzinie 16, a z planowanym poślizgiem o 16.30, odbyło się zamknięte spotkanie z Robertem Kubicą. Robert miał pojawić się trochę spóźniony, rozdawał autografy kilka pięter wyżej. Zszedłem grzecznie do HRC, rozglądając się za wolnym miejscem. Znalazłem, całkiem niezłe, jakieś 10 metrów od sceny, na której już za chwilę miał się pojawić Kubica. Pogadałem z dwoma łepkami, do których się dosiadłem, pogadaliśmy trochę, wymieniając się spostrzeżeniami na temat imprezy z Kubicą, na temat wyścigów F1, i na temat rodziny Zientarskich, którzy jednogłośnie nie zasługiwali na dobre słowa, oczywiście za ich kiepskie prowadzenie studia F1 w wiadomej telewizji komercyjnej. Zrobiłem kilka fotek ale jakoś takoś ciemno było i sprzęcik nie wydolił. Kelnerki przyniosły napoje i słynne Hard Rockowe, zapiekane krążki cebulowe w panierce i udka kurczaczków.
O, pojawił się Mikołaj Sokół, to oznacza, że za chwil kilka pojawi się Robert Kubica.

No dobra, kilka zdjęć

Czekamy i jemy, jemy i czekamy...

Mikołaj Sokół zapowiada gościa...

i gość się pojawia, wskakując na scenę a ja mu zdjęcie, pstryk.


>Dzieje słynnych tendencji w stylistyce aut

>

Dziewięć tendencji wzorniczych, które na zawsze odmieniły oblicze samochodu.

Raz w modzie są miękkie, raz ostre linie - ewolucję samochodowego wzornictwa można sobie wyobrazić jako swoiste falowanie tych dwóch tendencji.

Pierwsze lata po II wojnie światowej to czas linii miękkich. Potem, w latach 60. i 70. XX w., dominowały kanciaste nadwozia. W latach 80. do głosu na powrót zaczęły dochodzić zaokrąglone kształty. Apogeum tej mody przypadło na minioną dekadę. Teraz styliści powoli zaczynają wracać do ostrych krawędzi w nadwoziach aut. Czy oznacza to, że za jakieś 20 lat możemy się znów spodziewać krągłości?

Mody w motoryzacji wydają się zatem zmieniać z zadziwiającą regularnością. Niezależnie od tego styliści próbowali lansować niezliczoną ilość pomysłów odbiegających od schematów. O niektórych pamiętają już tylko ich autorzy, inne na zawsze odmieniły przemysł samochodowy.

1.
Idea: nadwozia pontonowe

Początki: lata 40. XX w.
Obecny poziom zainteresowania: bardzo wysoki
Tendencja: stała

Pierwsze automobile do złudzenia przypominały konne powozy z charakterystycznie wyodrębnionymi z reszty nadwozia błotnikami i stopniami, które ułatwiały zajmowanie miejsca we wnętrzu. Mimo oczywistej ewolucji, jaką przeszły automobile w pierwszych dekadach XX w., te dwa elementy nadwozia utrzymywały się szczególnie długo. Zmieniło się to po II wojnie światowej, kiedy po kilku latach przerwy wznowiono produkcję cywilnych samochodów. Klienci zaczęli się domagać nowych pomysłów stylistycznych, traktując odstające od karoserii boczne błotniki i stopnie jako anachronizm.

Remedium okazało się nadwozie pontonowe o płaskich bokach, którego integralną część stanowią błotniki. Dziś trudno ustalić, która firma jako pierwsza zaoferowała samochód z pontonowym nadwoziem. Pewne jest, że nowa moda przyszła z USA (np. studyjny Chrylser Thunderbolt z 1940 r. czy seryjny Kaiser z 1946 r.). Jednymi z pierwszym europejskich pontonowych modeli były np. brytyjskie Hillman Minx Phase III i Standard Vanguard I czy niemiecki Borgward Hansa 1500/1800/1800D, wszystkie z 1948 r.

Pontonowe nadwozie jest powszechnie stosowane do dziś w zdecydowanej większości samochodów. Patrząc jednak na zamaszyste błotniki VW New Beetle czy Chryslera PT Cruisera, można pomyśleć, że nadwozie pontonowe wkrótce znajdzie się w odwrocie. Czy aby na pewno? W końcu jedna, a nawet dwie jaskółki wiosny nie czynią.

2.
Idea: chowane przednie reflektory

Początki: lata 30. XX w.
Obecny poziom zainteresowania: niski
Tendencja: spadkowa

Pierwsze szkice modelu Cord 810 pochodzą jeszcze z 1933 r. Dwa lata później, w 1935 r., ten amerykański wóz został oficjalnie zaprezentowany, z miejsca wzbudzając sensację chowanymi w głąb błotników reflektorami. Takie rozwiązanie - po raz pierwszy zastosowane właśnie w tym samochodzie - stało się jednak dość powszechne dopiero 30 lat po debiucie amerykańskiej konstrukcji i zadomowiło się niemal wyłącznie w modelach sportowych samochodów.

Powód był błahy - ówczesne reflektory miały spore rozmiary. Styliści chcieli zaś możliwie jak najniżej poprowadzić linię przedniej części sportowego samochodu. Tych chęci i ograniczeń nie dało się wtedy pogodzić inaczej, niż instalując reflektory, które będą się chować w nadwozie pojazdu. Pomysł miał dwie zasadnicze wady. Po pierwsze, wóz wyglądał pięknie, ale tylko wówczas, kiedy nie trzeba było zapalać świateł. Przy podniesionych w górę reflektorach cały czar harmonijnie zaprojektowanego nadwozia błyskawicznie pryskał. Drugim i chyba najważniejszym powodem wątpliwości były kwestie bezpieczeństwa związane ze zwiększonym ryzykiem, jakie niosły podniesione w górę światła.

Dlatego wraz w wprowadzeniem nowych odmian reflektorów o mniejszych wymiarach (np. projektorowych) chowane światła powoli zaczęły tracić popularność. Linię pokrywy silnika można było poprowadzić nisko i jednocześnie wkomponować w nią nowoczesne źródła światła. Dziś chowane reflektory spotyka się równie rzadko co gramofony na korbkę.

Ciekawą metamorfozę przechodziły auta wyposażone w takie reflektory, np. Ferrari Testarossa, Honda NSX czy Mazda MX-5. Pierwsze wersje tych modeli miały jeszcze podnoszone światła. Z czasem ich miejsce zajęły nowoczesne soczewki pokryte przezroczystą taflą.

Chowane reflektory nie zawsze były tej samej budowy. Obok podnoszonych samoczynnie za pomocą silniczka elektrycznego tuż po włączeniu świateł zdarzały się sterowane ręcznie. Takie rozwiązanie posiadał Opel GT z 1968 r. Dodatkowo jego reflektory nie podnosiły się w górę, lecz obracały dookoła o 180 stopni.

Jeszcze innym kuriozum były światła Porsche 928 (1977 r.) i 968 (1991 r.). Reflektory tych modeli aut dosłownie leżały na masce, podnosząc się - kiedy zaszła potrzeba - o blisko 90 stopni.

3.
Idea: nadwozie typu hatchback

Początki: lata 60. XX w.
Obecny poziom zainteresowania: wysoki
Tendencja: stała

Gdyby władze PRL zgodziły się na seryjną produkcję Syreny 110 z 1964 r., być może moglibyśmy się dziś pochwalić pierwszym hatchbackiem w dziejach motoryzacji. A tak powszechnie uważa się, że to miano należy do Renault 16 przedstawionego oficjalnie w 1965 r.

Tak naprawdę wskazywanie pierwszego hatchbacka w dziejach motoryzacji jest ryzykowne. Jeśli przyjąć klasyczną definicję tego rodzaju nadwozia (dwubryłowa karoseria z dużą tylną klapą), to czyż hatchbackiem nie jest już np. Renault 4 z 1961 r.? Podobne przykłady można mnożyć.

Dziś hatchback preferowany jest głównie w segmencie małych i miejskich wozów (np. Nissan Micra czy Citroën C3), choć trafia się też w modelach aut klasy średniej (Renault Laguna, Opel Vectra). Hatchbacki tego ostatniego segmentu upodobali sobie zwłaszcza klienci z Wysp Brytyjskich.

4.
Idea: minivan

Początki: kto to wie
Obecny poziom zainteresowania: bardzo wysoki
Tendencja: rosnąca

Podobnie jak w przypadku hatchbacka trudno powiedzieć, kto skonstruował pierwszego minivana na świecie. Nikt z całą pewnością nie ustali, czy były nim studyjne Alfa Romeo z nadwoziem firmy Castagna (1913 r.), Rumpler (1921 r.), Scarab (1935 r.) lub Lancia Megagamma (1978 r.), czy raczej seryjne Fiat Multipla (1955 r.), Nissan Praire (1982 r.), Mitsubishi Space Wagon (1983 r.), Chrysler Voyager (1983 r.) bądź Renault Espace (1984 r.).

Firmy samochodowe na dobre zaczęły się interesować praktycznymi i przestronnymi minivanami pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Nowy trend podsycali analitycy, którzy wieścili w motoryzacji boom na takie pojazdy, niemający równego sobie od czasu rewolucji hatchbacków w latach 70. XX w.

Tymczasem okazało się, że klienci nie podzielają entuzjazmu ekspertów. Największą barierę dla nabywców stanowiły słone ceny minivanów i ich duże zewnętrzne wymiary utrudniające sprawne poruszanie się w mieście. Ratunek przyszedł z Francji w 1996 r., kiedy Renault przedstawił model Mégane Scenic powszechnie uważany za prekursora kompaktowych minivanów. Samochód zawojował rynek, konkurencja zaś szybko przedstawiła swoje kontrpropozycje. Wkrótce do rodziny kompaktowych minivanów dołączyły Fiat z Multiplą, Opel z Zafirą, Nissan z Almerą Tino czy Citroën z Xsarą Picasso.

Powoli jednak i minivanom wyrasta konkurencja w postaci rozmaitych hybryd minivanów i samochodów kombi (np. Chrysler Pacifica), minivanów, pojazdów terenowych oraz sportowych wozów (np. Pontiac Vibe czy Toyota Matrix) czy minivanów i coupé (Renault Avantime).

Jest też jeszcze jeden podgatunek - mikrovany. Każdy, kto zobaczy Daewoo Matiza, Opla Agilę czy Renault Twingo, od razu będzie wiedział, w czym rzecz.

5.
Idea: linia klina

Początki: koniec lat 60. XX w.
Obecny poziom zainteresowania: dość wysoki
Tendencja: stała, w przyszłości być może rosnąca

Uznany za stylistę stulecia Giorgetto Giugaro może się podpisać pod dwoma najwybitniejszymi nadwoziami najpełniej oddającymi ideę klinowej sylwetki. Kiedy jeszcze szefował firmie wzorniczej Ghia, stworzył sylwetkę Maserati Ghibli (1966 r.), jednego z pierwszych wozów o klinowej linii. Dziewięć lat później, w 1975 r., światło dzienne ujrzało kolejne dzieło genialnego Włocha - samochód Lotus Esprit wytwarzany zresztą z pewnymi zmianami po dziś dzień.

Linia nadwozie w kształcie klina wznosi się na całej swojej długości ku górze. Przednią część trzeba więc poprowadzić nisko (jakże pomocne okazały się niegdyś chowane reflektory!), tylną - możliwie wysoko. Całość ma sprawiać wrażenie dzikiego, drapieżnego kota czającego się do skoku. To właśnie dlatego nadwozie tego typu miały i mają sportowe samochody, choć nie tylko one. Najlepiej linia klina wygląda w połączeniu z ostrymi liniami nadwozia (patrz wspomniany Lotus).

Idea klina miała wielkie powodzenie w latach 70. XX w. Później, kiedy styliści zdecydowali się wprowadzać coraz więcej miękkich linii, uległa pewnemu rozmyciu. Teraz jednak daje się zauważyć, że linie ostre powracają do łask. Najlepiej spojrzeć z boku na Chryslera Crossfire, który w przyszłym roku wejdzie do sprzedaży w Stanach Zjednoczonych. Co za klin!

6.
Idea: tylne skrzydła

Początki: 1948 r.
Obecny poziom zainteresowania: zerowy
Tendencja: brak

Cadillac 62 z 1948 r. przeszedłby w kronikach motoryzacji bez echa, gdyby nie zwieńczenia nadwozia w kształcie skrzydeł. Zapatrzony na tylne usterzenie wojskowego samolotu Lockheed P-38 Lightning Harley Earl tym ruchem przeszedł do historii. Później bez skrzydeł nie mógł się obejść żaden z kilkuset różnych modeli wytwarzanych na przestrzeni kilkunastu lat w Stanach Zjednoczonych. W samochodzie mogło zabraknąć radioodbiornika czy chromowanych listw bocznych, ale musiał mieć skrzydła.

Ogoniasta moda trafiła także do Europy. Skrzydła pojawiały się też w samochodach produkowanych w krajach bloku wschodniego (np. późniejsze wersji Škody Octavii). Jednak nigdzie indziej ogony nie osiągnęły takich rozmiarów jak w USA.

Skrzydła sięgnęły zenitu w 1959 r. wraz z Cadillakiem Eldorado Biarritz. Później zaczęły się kurczyć, by zaniknąć definitywnie pod koniec lat 60. ubiegłego wieku. I nic nie wskazuje, by kiedykolwiek miały powrócić. Nawet na fali nostalgii.

7.
Idea: nostalgia

Początki: koniec ubiegłego wieku
Obecny poziom zainteresowania: średni
Tendencja: rosnąca

Psychologowie uważają, że ludzie mają tendencję do mitologizowania dni, które minęły. "Kiedyś to były czasy" - zwykło się mówić niezależnie od tego, jak było naprawdę. Ten fenomen sprytnie wykorzystały firmy samochodowe, oferując modele przypominające pojazdy sprzed wielu lat. Sprawa ma jeszcze drugie dno - realizowanie młodzieńczych marzeń. "Nostalgiczne" samochody skierowane są bowiem do osób, które będąc nastolatkami, mogły tylko pomarzyć o takim czy innym wozie i dopiero teraz stać ich na to, by kupić podobnie wyglądające auto.

Co ciekawe, nostalgia zrobiła furorę wśród pragmatycznych wydawałoby się Amerykanów. To oni ustawiali się w gigantycznych kolejkach po VW New Beetle (przyjętego stosunkowo chłodno w Europie) czy Chryslera PT Cruisera. Mieszkańcy Starego Kontynentu mają także swoje nostalgiczne wozy: Citroëna C3 (reminiscencja modelu 2CV z 1948 r.) czy nową wersję Mini (wspomnienie po modelu z 1959r.).

Wkrótce pojawią się następne: Ford 49er (nawiązanie do Forda z 1949 r.), Chrysler Cruiser California czy Chrysler 300N (odniesienie do Chryslera Ghia z 1951 r.).

Mało kto pamięta, że pierwsza fala nostalgicznie stylizowanych wozów pojawiła się już pod koniec lat 70. ubiegłego wieku, a jakże, w USA. Wystarczy tylko przypomnieć sobie Chryslera Cordobę z 1975r., ówczesny wielki przebój Chryslera, czy Cadillaca Seville, rocznik 1980.

8.
Idea: przesunięta do przodu kabina pasażerska

Początki: 1987 r.
Obecny poziom zainteresowania: wysoki
Tendencja: rosnąca

Studyjny Portofino przedstawiony w 1987 r. na targach we Frankfurcie budził zachwyt przemieszany z respektem. Nie tylko dlatego, że wszystkie cztery drzwi tego wozu unosiły się ku górze niczym owadzie skrzydła. Zbudowany w pracowni Chryslera samochód oparto na wydłużonym podwoziu sportowego Lamborghini Jalpa. Serce Portofino także pochodziło z magazynów włoskiej firmy należącej wówczas do Chryslera. Najważniejsze dla Amerykanów było jednak wysondowanie opinii o Cab Forward Design, czyli przesunięciu kabiny pasażerskiej do przodu. Miało to ułatwić wygospodarowanie obszerniejszej kabiny dla podróżnych.

Idea musiała przypaść do gustu amatorom aut, skoro w 1992 r. Chrysler przedstawił samochody serii LH (Chrysler Vision i Concorde, Dodge Interpid oraz Eagle Vision), pierwsze na świecie skonstruowane w oparciu o zasadę Cab Forward Design. Za nimi przyszły następne modele.

Dziś takie rozwiązanie staje się coraz powszechniejsze (np. Citroën C5) ma jednak jedną wadę natury estetycznej. Wysunięcie w przód kabiny pasażerskiej powoduje skrócenie maski, co narusza klasyczne proporcje samochodu i nie wygląda najszczęśliwiej.

9.
Idea: nadęte nadwozia

Początki: 1998 r.
Obecny poziom zainteresowania: wysoki
Tendencja: rosnąca

Lansując nowy model samochodu, trzeba się czymś pochwalić. Mocniejszym niż u poprzednika silnikiem, mniejszym zużyciem paliwa czy przestronniejszym wnętrzem. To ostatnie daje się osiągać na dwa sposoby - powiększając wymiary wozu lub przesuwając jego kabinę w przód. Ostatnio daje się zauważyć skokowy przyrost długości i wysokości w nowych modelach w porównaniu z ich poprzednikami.

Owszem, zawsze nowy model był nieco dłuższy od starszego, ale tylko nieco. Teraz samochody rosną wzdłuż i wszerz, jakby nie żywiły się benzyną, ale pochłaniały w kosmicznych ilościach drożdże. Przykład? Nowe VW Polo jest aż o ponad 15 cm dłuższe od poprzednika i niewiele pozostaje mu do o klasę wyższego Golfa. Różnica wynosi raptem 25 cm. Dochodzi do tego, że nowe kompaktowe wozy zaczynają doganiać długością swoich nadwozi starsze modele klasy średniej.

To nie wszystko. Samochody rosną także wzwyż. Postawmy np. nowego Peugeota 307 obok starszego modelu 306, a zobaczymy ogromną różnicę między obiema wersjami. Tak, jakby ktoś napompował nowszą odmianę. Przynajmniej takie są subiektywne wrażenia.

Pierwszym "napompowanym" samochodem był Ford Focus z 1998 r. Obecnie jego rozmiary nie budzą już takich sensacji. Jednak trzy lata temu, jadąc obok innych kompaktowych wozów przypominał, mistrza kulturystów. Teraz "napuszonych" nadwozi przybyło. Przykłady? Citroën C3 i C5, Fiat Stilo, Honda Civic, Toyota Yaris oraz Corolla. Fakt, wnętrze Peugeota 306 i 307 dzieli prawdziwa przepaść, podobnie jak nowych i starych wersji Civic oraz Corolli czy Yaris i jego poprzednika Starlet.

Liczba takich wozów będzie systematycznie rosnąć, bo chodzi przecież o jedno - wygodną podróż w przestronnym wnętrzu. Koniecznie większym, dużo większym od poprzednika.


Artykuł Krzysztof Wojciechowicz, 18 wrzesień 2002r., Gazeta.pl

Spodobał Ci się ten artykuł?
Podłącz się do naszego kanału RSS , a najnowsze wpisy trafią wprost do Twojego komputera.

poniedziałek, 15 października 2007

Daj się dobrze zatrudnić Ryszard Bobrowski


"Daj się dobrze zatrudnić " Ryszard Bobrowski

» ISBN: 978-83-7521-242-6
» Wydawca: Złote Myśli
» Ilość stron: 106

» Cena ebooka w wersji PDF to tylko 24,97 PLN
» Cena z wydrukiem to tylko 34,97 PLN



Dowiedz się w jaki sposób możesz zdobyć wymarzoną i w pełni satysfakcjonującą pracę.

Czy wiesz, że w wyniku specjalnie opracowanych ćwiczeń i konkretnych działań możesz znaleźć swoje miejsce w życiu zawodowym? Chcesz się dowiedzieć jak to zrobić? Jest tylko jeden warunek: musisz naprawdę chcieć pracować, a nie tylko chcieć chodzić do pracy.

Autor specjalnego przewodnika dla osób poszukujących pracy - doradca zawodowy i personalny - przez dwanaście spotkań - rozdziałów - prowadzi czytelnika za rękę do zatrudnienia. Poznaj sekret funkcjonowania rynku pracy i wykorzystaj go aby zdobyć zatrudnienie. więcej...

"Niewiele jest poradników adresowanych do osób poszukujących pracy w wersji elektronicznej i to na dodatek napisanych przez osobę - praktyka. Ten e-book zawiera w sobie oba te elementy."

- Monika Kwil-Skrzypińska, psycholog - doradca zawodowy, Kierownik Międzyuczelnianego Biura Karier, Wrocław


piątek, 12 października 2007

>Jakie samochody są opiewane w piosenkach?

>

Trudno znaleźć słynny samochód, który nie przewinął się w jakiejś piosence. Począwszy od małego Fiata - "marzeń szczyt" zdaniem Perfectu - a skończywszy na Cadillacu, opiewanym nie tylko przez pogromców remiz i targowisk z duetu Modern Talking

Wystarczy nie więcej niż kwadrans oglądania MTV, żeby zobaczyć na ekranie kilka samochodów, i to wyłącznie samych ekskluzywnych marek. Dziś wielu reżyserów teledysków nie wyobraża sobie innego tła dla muzyków niż efektowny sportowy, terenowy albo luksusowy wóz. Znacznie więcej polotu zdają się mieć tekściarze (słowo poeci zdecydowanie kłóci się z poziomem słów większości hitów). W ich piosenkach pojazdy pojawiają się znacznie rzadziej niż płomienne uniesienia o charakterze sercowym. Nie oznacza to jednak, że należą do wyjątków.

Motomarzenia: mercedesy, cadillaki i Fiat 126p

Podobnie jak we wspomnianych już teledyskach w wielu piosenkach samochód uchodzi za symbol wysokiego statusu lub jest tylko niedoścignionym marzeniem. Chat Atkins, słynny amerykański gitarzysta country, w wykonywanej w duecie z Markiem Knopflerem piosence "There'll Be Some Changes Made" odgraża się, że odniesie sukces jak Prince i wkrótce zobaczymy go jadącego Mercedesem. Choć muzyka Janis Joplin ma niewiele wspólnego z dokonaniami Atkinsa, to marzenia wydają się mieć identyczne - tytuł jednej z jej piosenek to nic innego jak nazwa firmy znanej nie tylko w rodzimym Stuttgarcie. Joplin prosi w niej Boga o zesłanie jej Mercedesa-Benza. Powód: wszyscy jej znajomi jeżdżą Porsche, więc i ona musi mieć w garażu coś równie gustownego. Z drugiej strony trochę w tym wygórowanym życzeniu nieścisłości, ponieważ prywatnie Janis poruszała się właśnie Porsche.
Cadillac, amerykański symbol motoryzacyjnego luksusu, to osobny rozdział. Co tu daleko szukać - opiewa go Basia w piosence "Sweetest Illusion". Tytułowa "najsłodsza iluzja" to oczywiście miłość, która ma dar niezwykłej odmiany szarej codzienności. Skoro uliczny grajek śpiewa jak sam Nat King Cole, to nic dziwnego, że skromna żółta amerykańska taksówka przeistacza się w cadillaka.
Cadillac pojawia się też w piosence "Geronimo's Cadillac" osławionego duetu Modern Talking. Jednak największym propagatorem tej marki był Elvis Presley, który kupił ponad setkę cadillaców, jednego z nich podarowując ni stąd, ni zowąd zupełnie nieznanej osobie przypadkowo napotkanej na autobusowym przystanku.
Nie każdy jednak muzyk od razu musiał jeździć czymś kosztującym równowartość sporej działki wypoczynkowej. Bohater "Grey Cortina" formacji Tom Robinson Band ma bardzo sprecyzowane życzenia. Ford Cortina (brytyjski wóz klasy średniej), kolor szary, wyścigowe wyposażenie, dwie rury wydechowe, bujająca się na wszystkie strony świata antena i tapicerka typu "futrzany miś". Nie przeszkadza mu nawet, że zderzak zżera korozja - ważne, żeby łokietek mógł się opalać na bocznej szybie.
W polskiej piosence doby PRL-u samochodowe marzenia mają całkiem inny format. Bohater szlagieru "Nie płacz, Ewka" zespołu Perfect za szczyt marzeń uważa polskiego Fiata 126p. Mając świadomość konsumpcyjnej mizerii tamtych czasów, trudno mu się dziwić.

Podryw: Ford, Chevrolet i Porsche

Szykowny wóz nierzadko ułatwia nawiązywanie pierwszych kontaktów z płcią przeciwną, jak można wyczytać z tekstów niektórych piosenek. Znany z intensywnych kontaktów kobietami Prince w utworze "Alphabet St." buńczucznie zapowiada chęć zabrania pierwszej poznanej dziewczyny w podróż do Tennessee białym fordem thunderbirdem. Z 1966 bądź 1967 roku, bo wykonawca dokładnie nie pamięta rocznika wozu.
Rada dla zakochanych: z piosenki legendarnego zespołu T. Rex "Jeepster" wynika, że nie tylko pierścionek czy bukiet róż pąsowych może służyć do zasygnalizowania głębszego uczucia. Podmiot liryczny wyznaje ukochanej: "Dziewczyno, jestem Jeepsterem na twoją miłość", mając w pamięci jedyne w swoim rodzaju połączenie terenówki, kabrioleta i sportowego wozu datowanego na rok 1948. Później przyznaje, że gdyby był bardziej śmiały, to nazywałby ją Jaguarem.
Llyod Cole and the Commotions w songu o wiele mówiącym nie tylko dla fanów Citroena tytule "2CV" śpiewa o dziewczynie, która zachwyciła go nie tylko faktem posiadania wynajętego błękitnego pokoju czy noszenia sportowej konfekcji, ale i poruszaniem się tytułowym francuskim samochodem.
Czasem bywa jednak na odwrót - to płeć piękna uwo(d)zi brzydką. Tak jest w utworze szwajcarskiego duetu Yello "Of Course I'm Lying", gdzie pewna kłamczucha zabiera w podróż bohatera piosenki swoim "starym chevroletem".
Zresztą panowie z Yello mają szczególną smykałkę do samochodów. Komponują muzykę do filmów je reklamujących (patrz Seat Leon) czy nawet projektują linie nadwozia (studyjny Rinspeed Yello Talbo). A ich największy przebój - "The Race" - wiernie oddaje atmosferę torów wyścigowych. Najśmieszniejsze jednak, że ten często wykorzystywany przy okazji transmisji wyścigów Formuły 1 motyw pierwotnie został napisany jako podkład muzyczny pod występ znanego iluzjonisty. Ale żeby Dieter Meier, wokalista Yello, nawet słowem napomknął w tej piosence o jakieś konkretnej marce, to nie. Podobnie jak w "Speedway To Nazareth" Marka Knopflera, prywatnie fascynata sportów samochodowych. Piosenka opisuje trasę wyścigu przez całe Stany Zjednoczone. Żadna marka samochodu nie pojawia się jednak w tekście. Zresztą nie tylko Knopfler i Yello nie kryją się specjalnie ze swoją fascynacją samochodami.

Jadę, więc jestem

Gdyby nie to, że przedstawiciele Ferrari unikali jak ognia rozmów o ich stałych klientach, to na pewno opowiedzieliby o Chrisie Rea. Muzyk o równie charakterystycznym brzmieniu głosu co gitary uwielbia stare Ferrari, choć nie gardzi także współczesnymi, jak F355 GTS. Innym wielkim entuzjastą włoskiej marki jest Frank Beard z legendarnego ZZ Top. Nie dajcie się zwieść, że na okładce najsłynniejszej płyty "Eliminator" i w teledysku do megahitu "Gimme All Your Lovin'" występuje przedwojenny klasyk bliżej nieokreślonej marki. Beard prócz przypominającej wielki magazyn kolekcji miniaturek Ferrari i stolika zrobionego z maski legendarnego 250 GTO jest jedynym na świecie właścicielem wersji kabrio właśnie tego modelu z 1962 roku. Szybkie wozy uwielbia też Elton John - pierwszy egzemplarz najnowszego Bentleya Continental GT trafił właśnie do niego, wcześniej poruszał się supersportowym Jaguarem XJ220. Garaż lidera Jamoriquay Jaya Kay z kolei do złudzenia przypomina fabryczny parking Aston Martina, Ferrari i Lamborghini razem wziętych. Fascynacji szybkimi samochodami nie ukrywa słynny duet Tears For Fears, Nick Mason (lider Pink Floyd) i Neil Young. Dzięki okładce do płyty "Achtung Baby" zespołu U2 mnóstwo fanów dowiedziało się o istnieniu Trabanta. To właśnie dzięki nim wiele osób zarobiło bajońskie sumy, sprzedając supermodnego wtedy używanego Trabiego w cenie nowego VW Golfa II.

I tylko wirtuozi syntezatorów z Kraftwerk, twórcy motoryzacyjnego elektrohitu "Autobahn" (autostrada), nad samochody przedkładają rowery. Co jeden ślad, to nie dwa?


Krzysztof Wojciechowicz, 24 styczeń 2006r., Źródło: Wysokie Obroty


Spodobał Ci się ten artykuł?
Podłącz się do naszego kanału RSS , a najnowsze wpisy trafią wprost do Twojego komputera.

>Boyd Coddington Nowa wizja na 4 kołach

>


Boyd Coddington Hot Rod Shop

Boyd Leon Coddington (urodzony 1944) jest właścicielem firmy Boyd Coddington Hot Rod Shop i gwiazdą American Hot Rod na kanale Discovery Channel.
Coddington dorastał w mieście Rupert, w stanie Idaho, gdzie w wieku 13 lat, dostał swój pierwszy samochód, a był to Chevrolet Truck z 1931 roku. Zdobył wykształcenie jako operator maszyn na uniwersytecie stanowym w Idaho. W 1966 roku, wyruszył do Californi by budować swojego Hot Roda w dzień i pracując jako operator maszyn w nocy - tak zaczynał. Wkrótce stał się znanym budowniczym unikalnych Hot Rodów a w 1977 roku otworzył już własny sklep, "Hot Rod's by Boyd", w Cypress, w Californii. Jego pierwszym klientem był Luce Vern, którego samochód ( Chevrolet Coupe 33') wygrał nagrodę Al Slonaker Award na imprezie "1981 Roadshow Oakland". W 1988 roku, Coddington założył Boyds Wheels Inc., by produkować i promować indywidualne koła samochodowe ze stopu aluminium. W 1997 roku, Boyd Coddington ( z ówczesnym swoim głównym projektantem Chip'em Foose'em ) zostali nagrodzeni wprowadzeniem do "Hot Rod Hall of Fame". W 1998 roku, Coddington musiał przeorganizować Boyds Wheels Inc., w skutek bankructwa.
Począwszy od 2006 roku, warsztat Boyda Coddingtona ma 50,000 stóp kwadratowych ulokowane w La Habra, w Californii a załoga liczy sobie 70 pracowników.
Epizody w American Hot Rod przybliżają nam, jak dzika i ostra jest rywalizacja między Boy'em Coddington'em i jego byłym głównym projektantem Chip'em Foose'em.
Tworzone przez Coddington'a samochody, wygrały "American Most Beautiful Car" siedem razy.

P.S.
Ta biografia na pewno stąd wyleci. W przygotowaniu jest nowa, obszerniejsza treść. Ten artykuł jest moim tłumaczeniem z http://en.wikipedia.org/wiki/Boyd_Coddington

Spodobał Ci się ten artykuł?
Podłącz się do naszego kanału RSS , a najnowsze wpisy trafią wprost do Twojego komputera.

Boyd Coddington Nowa wizja na 4 kołach




















Boyd Coddington Hot Rod Shop


Boyd Leon Coddington (urodzony 1944) jest właścicielem firmy Boyd Coddington Hot Rod Shop i gwiazdą American Hot Rod na kanale Discovery Channel.
Coddington dorastał w mieście Rupert, w stanie Idaho, gdzie w wieku 13 lat, dostał swój pierwszy samochód, a był to Chevrolet Truck z 1931 roku. Zdobył wykształcenie jako operator maszyn na uniwersytecie stanowym w Idaho. W 1966 roku, wyruszył do Californi by budować swojego Hot Roda w dzień i pracując jako operator maszyn w nocy - tak zaczynał. Wkrótce stał się znanym budowniczym unikalnych Hot Rodów a w 1977 roku otworzył już własny sklep, "Hot Rod's by Boyd", w Cypress, w Californii. Jego pierwszym klientem był Luce Vern, którego samochód ( Chevrolet Coupe 33') wygrał nagrodę Al Slonaker Award na imprezie "1981 Roadshow Oakland". W 1988 roku, Coddington założył Boyds Wheels Inc., by produkować i promować indywidualne koła samochodowe ze stopu aluminium. W 1997 roku, Boyd Coddington ( z ówczesnym swoim głównym projektantem Chip'em Foose'em ) zostali nagrodzeni wprowadzeniem do "Hot Rod Hall of Fame". W 1998 roku, Coddington musiał przeorganizować Boyds Wheels Inc., w skutek bankructwa.
Począwszy od 2006 roku, warsztat Boyda Coddingtona ma 50,000 stóp kwadratowych ulokowane w La Habra, w Californii a załoga liczy sobie 70 pracowników.
Epizody w American Hot Rod przybliżają nam, jak dzika i ostra jest rywalizacja między Boy'em Coddington'em i jego byłym głównym projektantem Chip'em Foose'em.
Tworzone przez Coddington'a samochody, wygrały "American Most Beautiful Car" siedem razy.

P.S.
Ta biografia na pewno stąd wyleci. W przygotowaniu jest nowa, obszerniejsza treść. Ten artykuł jest moim tłumaczeniem z http://en.wikipedia.org/wiki/Boyd_Coddington

cobra76

Mały parkiet i wsparcie Unii

W tym roku rozkręcenie biznesu będzie łatwiejsze niż dotychczas - na rynku finansowym pojawia się coraz więcej możliwości pożyczek i dotacji.

Tempo wzrostu produktu krajowego brutto sięgnęło po trzech kwartałach zeszłego roku 5,8 proc. i było najwyższe od czasu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Trudno wyobrazić sobie lepsze czasy dla biznesu: rośnie eksport, Polacy zarabiają coraz więcej, zwiększa się konsumpcja. Banki nie są już tak ostrożne w udzielaniu kredytów jak jeszcze kilka lat temu, bo ryzyko bankructw, a tym samym straty pożyczonych pieniędzy, radykalnie spadło. Konkurencja na rynku finansowym zrobiła się tak ostra, że o względy klientów trzeba zabiegać ze wszystkich sił. A jak to zrobić? Po prostu obniżając marże, tnąc prowizje i redukując do minimum kryteria przyznawania pożyczek.

Przede wszystkim własne pieniądze
Firma doradcza Ernst & Young przekonuje, że małe przedsiębiorstwa zaczęły pożyczać od banków, ale prawdziwy przełom ma nastąpić dopiero w tym roku. Według niej w ciągu 4-5 lat wartość kredytów dla małych firm potroi się, czyli sięgnie 30 mld zł.
Ale to dopiero przyszłość. Na razie biznes zarabia krocie i niechętnie się zapożycza - jego zysk netto sięgnął 50,7 mld zł po trzech kwartałach zeszłego roku, o ponad 10 mld zł więcej niż rok wcześniej. Firmy trzymają pieniądze przede wszystkim na kontach bankowych i tylko część inwestują. Widać to po danych NBP, według których w zeszłym roku depozyty firm wzrosły aż o 25,6 proc., czyli prawie dwa razy bardziej niż brane przez nie kredyty.
Analitycy nie widzą w tym nic nadzwyczajnego, bo po chudym początku XXI wieku, kiedy przedsiębiorstwa wpadły w tarapaty, a banki nie chciały pożyczyć im ani grosza, teraz biznesmeni wolą dmuchać na zimne. Taki okres chomikowania trwa zwykle rok czy nawet półtora. Dopiero później firma zaczyna śmielej inwestować. Według Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan zdecydowana większość małych i średnich firm ma na tyle dobre wyniki finansowe, że bez problemów może pożyczyć pieniądze w banku, ale nie jest tym zainteresowana. Aż 70 proc. pytanych przez Lewiatana przedstawicieli drobnego biznesu twierdzi, że źródłem finansowania inwestycji pozostają dla nich środki własne.

Sami nie dadzÄ… rady
Jednak wcześniej czy później mała firma sięgnie po środki z zewnątrz. Oczywiście pod warunkiem, że będzie chciała się rozwijać. A tak zapewne się stanie, bo sprzyja temu koniunktura gospodarcza i rosnące dochody Polaków. Miesięczne wynagrodzenia w przedsiębiorstwach przekroczyły 3 tys. zł (zwiększyły się o prawie 5 proc.), wzrosła konsumpcja, poprawiły się nastroje społeczne. Według raportu organizacji międzynarodowej skupiającej firmy doradcze Grant Thornton International 72 proc. biznesmenów deklaruje chęć zainwestowania w 2007 roku w maszyny, a 29 proc. zamierza zwiększyć zatrudnienie. Jak pokazuje sondaż, szefowie niewielkich polskich firm prawie dwa razy częściej niż menedżerowie z innych krajów Unii zapowiadają zwiększenie inwestycji. Po raz pierwszy od pięciu lat ranking Grant Thornton pokazuje, że Polska ze wskaźnikiem 42 proc. ma więcej optymistów niż USA. Na tle świata i Unii Europejskiej wypada porównywalnie, natomiast wyprzedza je pod względem inwestycji.

Miliardy z Unii
Najwięcej pieniędzy małe i średnie przedsiębiorstwa otrzymają z Unii Europejskiej. W latach 2007-2013 UE chce wpompować do Polski 67 miliardów euro. Gros tych pieniędzy trafi do firm. Jednak przedsiębiorstwo ubiegające się o unijne dotacje musi wyłożyć część pieniędzy z własnej kieszeni. Z doświadczeń dotychczas realizowanych programów pomocowych wynika, że połowa środków będzie pochodziła z Brukseli, drugą część wyłożą same firmy i wspierające je banki. Być może pomoc instytucji finansowych nie będzie musiała być tak duża jak przed laty, bo firmy w większym stopniu będą korzystały z zaliczek. Niemniej skala projektów przewidzianych na lata 2007-2013 jest o wiele wyższa, bez zewnętrznej pomocy z pewnością więc się nie obejdzie.

PieniÄ…dze na innowacje
Sztandarowy unijny program "Innowacyjna gospodarka" adresowany do firm w ciągu pięciu lat powinien przynieść polskim przedsiębiorstwom około 4,4 mld euro. Program adresowany jest przede wszystkim do tych, którzy stawiają na nowoczesność. Za środki z Brukseli będą mogli wdrożyć najnowsze technologie i zmodernizować własne firmy. Bruksela chce dać na to duże pieniądze, bo tego typu przedsięwzięcia nie są chętnie finansowane przez komercyjne banki. Nawet fundusze podwyższonego ryzyka omijają takie firmy z daleka. Nic dziwnego, skoro w przypadku niewielkich przedsiębiorstw przedsięwzięcia nie mają wysokiej wartości, natomiast ich obsługa jest kosztowna.
Brukseli to nie zraża, dlatego chce wydać miliardy na śmiałe pomysły, nawet gdyby miały one niewielki zasięg. Ponieważ jednak będzie ich wiele, mogą rozruszać całą gospodarkę. Ich wpływ może być zbawienny także dla firm przede wszystkim małych i średnich.

Prostsze procedury
Żeby skorzystać z pieniędzy na innowacje, mała firma będzie musiała przejść przez unijne procedury. Projekt zostanie oceniony przez fachowca już na wstępnym etapie, a wszystkie potrzebne dokumenty trzeba będzie dostarczyć tuż przed wydaniem decyzji w sprawie dotacji. To radykalnie obniży koszty i ograniczy do minimum mitręgę związaną z procedurą.
"Innowacyjna gospodarka" nie jest programem dla mało ambitnych średniaków. Tu nie ma pieniędzy na wymianę starych maszyn na nowe. Program ma wprowadzić do firmy nowe technologie i zupełnie inne rozwiązania. Firma będzie mogła z unijnej dotacji opłacić badania naukowe czy też unowocześnić własne laboratorium, które pozwoli jej osiągnąć te cele. Na przygotowanie biznesplanów jest jeszcze trochę czasu, bo "Innowacyjna gospodarka" ruszy prawdopodobnie na przełomie lata i jesieni.

MajÄ…tek na edukacjÄ™
Jeszcze większe pieniądze, bo połowa z ponad 11,4 mld euro, które UE i budżet naszego państwa przeznaczyły na program operacyjny "Kapitał ludzki", zostanie wyasygnowana na edukację dorosłych. Z tych środków będzie można skorzystać w przyszłym roku, kiedy ruszą pierwsze szkolenia organizowane z nowej puli. Trafią one do przedsiębiorców przede wszystkim za pośrednictwem samorządów. To tam, a nie tylko w instytucjach centralnych - Ministerstwie Gospodarki, Ministerstwie Rozwoju Regionalnego czy w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości - trzeba szukać unijnych pieniędzy. Lokalne, niewielkie firmy powinny tam skierować swoje pierwsze kroki w poszukiwaniu środków.
W gąszczu unijnych dotacji lepiej nie poruszać się na oślep. Warto wiedzieć, gdzie i po co można się zwrócić. Można też skorzystać ze szkoleń. Zwykle są one płatne, jednak zdobyte na nich umiejętności mogą okazać się bezcenne - do podziału są w końcu miliardy euro.

Dystans do szkoleń
Na razie jednak maÅ‚e i Å›rednie firmy nie palÄ… siÄ™ do szkoleÅ„. I to ani do tych pomagajÄ…cych zdobyć wiedzÄ™ o funduszach unijnych, ani do podnoszÄ…cych kwalifikacje pracowników. Tak twierdzi Leszek GreÅ„, dyrektor generalny firmy GreÅ„ Communication, która za unijne pieniÄ…dze przeszkoliÅ‚a w ciÄ…gu roku 750 osób z dużych i maÅ‚ych firm. GreÅ„ uważa, że nowe umiejÄ™tnoÅ›ci nie sÄ… wykorzystywane w firmie, bo szefowie maÅ‚ych firm widzÄ… wrÄ™cz zagrożenie w poszerzaniu wiedzy pracowników. Co wiÄ™cej - niektórzy pracodawcy bojÄ… siÄ™, że wyedukowany pracownik znajdzie lepszÄ… pracÄ™ i odejdzie z firmy. Być może obawy pracodawców sÄ… uzasadnione, bo rynek pracy przestaÅ‚ rozpieszczać szefów firm. Polacy chÄ™tniej zmieniajÄ… pracÄ™, wyjeżdżajÄ
… na Zachód i podnoszÄ… kwalifikacje, gdy nadarzy siÄ™ okazja. Utrzymanie pracownika to teraz nie lada sztuka, zwÅ‚aszcza w tak deficytowych branżach, jak np. budownictwo. Wspólnota znalazÅ‚a jednak na to sposób i niektóre programy szkoleniowe skonstruowaÅ‚a tak, by zapeÅ‚nić luki, jakie powstajÄ… po wyjeździe fachowców na Zachód.

Pożyczka z Brukseli
Wielkie pieniądze z Unii to nie jedyne źródło kapitałów dla małych i średnich firm. Drobny biznes szuka też wsparcia w instytucjach znajdujących się często za miedzą. Należą do nich fundusze pożyczkowe. Można dostać u nich pieniądze taniej niż w banku, bez uciążliwych procedur. Dla właściciela sklepu czy niewielkiego warsztatu rodzinnego wystarczy kilkadziesiąt tysięcy złotych pożyczki, by rozkręcić interes. Zwłaszcza że fundusze pożyczkowe mogą również liczyć na wsparcie z Brukseli.
Przez wiele lat pożyczały one niewielkie kwoty, sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych, jednak od czasu, gdy dofinansowuje je Bruksela, podniosły wysokość kredytów nawet do ponad 100 tys. zł. Oprocentowanie - jak na pożyczki dla firm - bywa niskie, w granicach nawet 4 proc. Wszystko zależy od tego, jak wiarygodny jest dłużnik, ile osób za niego poręcza i czy z funduszem współpracuje bez zarzutów już od dłuższego czasu. Gdy mała firma zbierze wiele dobrych rekomendacji, może liczyć również na umorzenie części długu.

W drodze do banku
O takich bonusach w komercyjnych bankach nie ma nawet co marzyć. Dopiero od niedawna małe firmy mogą tam otrzymać kredyt na czas dłuższy niż rok, podczas gdy w funduszach pożyczkowych bez większych problemów dostają pożyczkę nawet na pięć lat. Fundusze pożyczkowe są przedsionkiem banków. To tam firmy stają na nogi, poprawiają swoją kondycję finansową, by potem, gdy już będą mocniejsze, starać się o dużo większy kredyt w banku komercyjnym. W funduszach pożyczkowych małe przedsiębiorstwa budują historię kredytową, którą potem będą mogły przedstawić bankowi. Do takiej współpracy chętnych jest coraz więcej. Kilkanaście funduszy rozrosło się do ponad osiemdziesięciu (w 1992 r. były tylko trzy). Liderem na tym rynku jest Fundusz Mikro, który w ciągu przeszło dziesięciu lat udzielił ponad 90 tys. pożyczek. Nie są to wielkie kwoty, bo chociaż Fundusz Mikro do listopada zeszłego roku wydał na kredyty 701,6 mln zł, to i tak średnia wartość pożyczki sięga zaledwie 7,7 tys. zł. Dla wszystkich funduszy pożyczkowych jest ona wyższa (w 2005 r. wynosiła 14,4 tys. zł).Takie pieniądze mogą wystarczyć na rozbudowę warsztatu lub zakup sklepowych regałów. I klientów tych instytucji zwykle to zado-wala: w Funduszu Mikro ponad połowa kredytobiorców pochodzi z branży handlowej, 36 proc. to usługi, a zaledwie 9 proc. to sektor produkcyjny.

Poręczenie w funduszu
Pożyczka to nie wszystko, co można dostać w takim funduszu. Niektóre z nich udzielają również poręczeń. Tak jest w Polskiej Fundacji Przedsiębiorczości, która obsługuje małe przedsiębiorstwa. Poręczenie można dostać na spłatę kredytu w banku czy nawet pożyczki w funduszu poręczeniowym. Korzystają z nich te firmy, które mają zbyt małe kapitały, by samodzielnie zagwarantować spłatę kredytu.
Takich instytucji udzielających poręczeń nie brakuje. Można się ubiegać o nie również w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Zarówno pożyczki, jak i poręczenia udzielane przez PARP regulują ministerialne rozporządzenia. Poręczenia mogą służyć spłacie kredytów, ale tylko wtedy, gdy zostaną zaciągnięte w instytucji, z którą fundusz poręczeniowy zawarł specjalną umowę. Lista jest zwykle długa i obejmuje najczęściej duże i mniejsze banki komercyjne.

Wspólnie z venture capital
Drobny biznes może również próbować zdobyć środki w funduszach private
equity/venture capital. Dysponują one kapitałem sięgającym setek milionów dolarów. Jednak na razie funduszy, które interesowałyby małe firmy, jest jak na lekarstwo. Wprawdzie w Polsce działa ich już ponad 40, ale wybierają one najczęściej średnie, warte co najmniej kilka milionów projekty. Na przykład minimalny limit inwestycyjny największego z nich - Enterprise Investors - wynosi 3 mln euro.
Są to fundusze wysokiego ryzyka, które najczęściej lokują pieniądze w firmy znajdujące się we wczesnej fazie rozwoju, a gdy przedsięwzięcie się powiedzie, sprzedają z zyskiem swoje udziały. W Polsce takie inwestycje to ciągle nowość. Według Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych do małych firm trafia zaledwie kilka procent środków zarządzanych przez venture capital. Być może to się zmieni, gdyż pod koniec roku zaczął działać Inveno - fundusz venture capital, który będzie inwestował wyłącznie w małe firmy. To na razie kropla w morzu potrzeb, bo Inveno na swoje projekty wyłoży zaledwie 20 mln zł, za które ma zamiar sfinansować 20 firm. Możliwe jednak, że w ślad za nim pójdą kolejne fundusze. Jednak trzeba pamiętać, że private equity/venture capital nie są organizacjami non profit, jak fundusze pożyczkowe. Ich celem jest zysk. Dlatego venture capital dają wprawdzie pieniądze, ale w zamian przejmują zarządzanie nad firmą, kupują większościowe udziały, a po około pięciu latach je sprzedają. Współpraca z venture capital może oznaczać więc dla przedsiębiorcy konieczność dzielenia się władzą z innymi.

Po kapitał na giełdę
Mniejsze ryzyko utraty kontroli nad firmą wiąże się z wprowadzeniem spółki na giełdę. To atrakcyjny sposób pozyskania kapitału, zwłaszcza że warszawski parkiet już dawno przestał być domeną wyłącznie dużych przedsiębiorstw. Po wielkich prywatyzacjach zaczęły pojawiać się na niej również małe i średnie firmy. Szczególnie interesujący był pod tym względem ubiegły rok, kiedy wśród debiutantów dominowały spółki średniej wielkości.
Giełda przyciąga emitentów, bo od przeszło dwóch lat trwa na niej dobra passa. Akcje cieszą się dużym wzięciem, bez trudu można więc je sprzedać, a do tego rosną notowania giełdowe, co z kolei pozwala osiągać inwestorom spore zyski. W zeszłym roku rekordy biły najczęściej indeksy średnich i małych spółek, które także najbardziej wzrosły na przestrzeni całego roku: indeks średnich firm MIDWIG zwiększył się o 70,4 proc., a małych WIRR - o 133,4 proc.
W tym roku na warszawskim parkiecie również ma pojawić się wielu debiutantów (może paść nawet najlepszy wynik w historii GPW, bo mówi się o 60 giełdowych wodowaniach), a wśród nich nie zabraknie także małych firm. Zwłaszcza że zarząd giełdy dwoi się i troi, by zachęcić do debiutów jak największą grupę niewielkich spółek. Dlatego stworzył tzw. program firm partnerskich, które pomagają im wejść na rynek kapitałowy. Obejmuje on m.in. firmy inwestycyjne, prawnicze, audytorskie, doradztwa finansowego, które uczestniczą w realizowaniu ofert pierwotnych o wartości do 100 mln zł, gdzie koszt pozyskania kapitału nie przekracza 5 proc. wartości emisji.

Parkiet dla małych firm
Jednak prawdziwa rewolucja dokona się pod koniec III kwartału, kiedy na warszawskim parkiecie pojawi się tzw. Nowy Rynek. Będzie to platforma obrotu służąca finansowaniu rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw. Nowy Rynek uzyska status rynku nieregulowanego. Według prezesa giełdy Ludwika Sobolewskiego uzupełni on oferty kierowane do małych i średnich przedsiębiorstw przez PARP i Ministerstwo Gospodarki. Potencjalnych uczestników Nowego Rynku już teraz można oszacować na kilka tysięcy. W samym resorcie gospodarki wytypowano armię firm, które przeszły procedury aplikacyjne, mają ciekawe pomysły, ale brakuje im środków na rozwój. Będą mogły poszukać go na nowym, specjalnie dla nich stworzonym parkiecie. Z kolei PARP spośród 14 tys. firm ze swoj
ej bazy wyselekcjonował blisko 1200 przedsiębiorstw, do których została wysłana informacja o możliwościach finansowania rozwoju poprzez Nowy Rynek.
Prace nad nową platformą notowań nabrały już ostrego tempa. Warszawska giełda ma nawet gotowy szczegółowy plan notowań. Według Łukasza Jagiełły, dyrektora działu planowania i rozwoju biznesu GPW, Nowy Rynek będzie finansował małe podmioty o dużych perspektywach rozwoju. Giełda nie ukrywa, że zostanie on tak skonstruowany, by był alternatywą dla kredytu bankowego. Na Nowym Rynku byłyby notowane małe spółki o kapitalizacji do około 20 mln zł i wartości oferty publicznej od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych. Inwestorami mają być fundusze venture capital/private equity, fundusze zamknięte, ubezpieczeniowe, osoby prywatne z dużym kapitałem i inwestorzy indywidualni akceptujący wyższe ryzyko. Spółki dopuszczone do obrotu na tym rynku będą notowane w alternatywnym systemie obrotu prowadzonym przez GPW. Będzie to więc nowy parkiet, na którym małe firmy mogą znaleźć się po spełnieniu podstawowych zasad bezpieczeństwa w obrocie giełdowym. Firmy notowane na Nowym Rynku muszą spełniać wszystkie obowiązki przypisane spółkom giełdowym, jednak będą tam funkcjonowały na mniej rygorystycznych zasadach niż na rynku regulowanym.

Źródło: Newsweek, dodatek "PORADNIK PRZEDSIĘBIORCY" Numer 05/07 autor: Stefan Gwożnicki