niedziela, 18 kwietnia 2010

>Wygrana w Grand Prix Chin dla każdego

>
Grand Prix Chin ciągle nie ma stałego bywalca na najwyższym stopniu podium. Nikt nie może powiedzieć, że ten tor należy do niego i wie jak na nim wygrywać ot tak, na zawołanie. Nikt nie ma recepty na ten tor. To po części zrozumiałe. Od inauguracji na tym torze w 2004 roku, ciągle mamy jakieś zmiany "spowalniające bolidy" i "obniżające wydatki" w F1. Co roku również pojawiają się nowinki techniczne ale te z tych bezczelnych, to znaczy, zanim ktokolwiek zorientuje się o co biega lub komisarze FIA wydadzą wyrok lub zarządzenie regulujące we wszystkich teamach, jeden zespół robi sto kroków do przodu i jest już po zawodach. Tak też jest i w tym sezonie ale zespoły pilnują się i szybko nadrabiają przewagę innych.
Ale w tym wyścigu co innego stanowiło tajemnicę nie do odgadnięcia. Otóż był to DESZCZ !
Deszcze jak deszcz ale ma popadać podczas wyścigu, wszyscy dostają kociokwiku i zaczyna się panika. Jakby zapomnieli już jak się jeździ z pełnym bakiem podczas deszczu. Zmian opon to ja w życiu tyle podczas jednego GP nie widziałem. Niektórym to nawet po pięć razy było mało. I o dziwo, wychodzili na tym całkiem nieźle, w przeciwieństwie do np. takiego Roberta Kubicy, który był tylko dwa razy i przyjechał na miejscu za tymi, którzy lubili popatrzeć jak wokół nich zapieprzają zmieniacze kół. No taki Alonso Fernando to prawie na końcu i w środku stawki ciągle się bujał a skończył wyścig na czwartym miejscu. Dziwne ale fakt.
Ale jak już wspomniałem, wyścig miał nowego zwycięzce i tym razem był to Jenson Button z McLarena. Być może Lewis Hamilton zdołał by skopać tyłek Buttonowi praktycznie pod sam koniec wyścigu ale dostał burę od swojego mechanika by się trzymał z daleka od Jensona i jak tata przykazał, do mety grzecznie dojechał. I tak właśnie się stało. Choć rzucało z lewa na prawo bolidem Buttona, Hamiltonek grzecznie za nim jechał.

Tor w Chinach - Shanghai International Circuit -to jeden z najdzikszych torów jakie znam, jako widz ofkors. Niesamowicie wyprofilowane zakręty, zmuszające do technicznej jazdy i zajebiście długa prosta, ponad kilometr, dająca poczucie bezkresnej jazdy, jak na american highway. Osobiście lubię ten tor. To znaczy lubię ten tor ale nie atmosferę na tym torze. ... Ale o tym torze to morze w innym artykule napiszę.
var Type = '1';
var nk_wg = ({"image":"http:\/\/2.static.nk-net.pl\/img\/sledzik\/widgets\/b_jasne","host":"http:\/\/nasza-klasa.pl\/","content":null});

sobota, 17 kwietnia 2010

>The Fuel Magazine 2009 SlideShows

>

>Sebastian Buemi odpalił widzom dwa koła

>
Do niesamowitego zdarzenia doszło na dzisiejszym treningu na Grand Prix Chin. Otóż Sebastian Buemi z teamu Toro Rosso odpalił przednie koła i wylądował w żwirku. Sebastian wcisnął hamulce a one wyrwały się z zawieszenia. Dawno nie widziałem takiego zjawiska. Ostatni raz to dwa latka temu w bolidzie Davida Coultharda ale tu wyglądało to trochę zabawniej. To tak, jakby ktoś nacisnął button "Push the Button". Oczywiście, dobrze że nic się nie stało i nie mówię tu kierowcy, tylko o tych dwóch kołach, które siłą rozpędu poleciały aż za ogrodzenie. Jakiś tambylec znalazł je a głupie małpy papparazi od razu go fotografowali jak jakąś Paris...


Nvar Type = '1';