niedziela, 9 maja 2010

>Wyścig sensacyjnie nudny

>
Ten sezon jest tak nieprzewidywalny jak nadchodzące lato po ostrej zimie. Co tor to inny klimat. Wszyscy czekaliśmy na wyścig w Europie, w Hiszpanii na torze Catalunya z niesamowitym utęsknieniem po tak długiej przerwie, snując z nudów jak będzie tym razem. No i jak było? Dla mnie to były flaki z olejem. Nuda, przewidywalność i brak wyprzedzeń, bo walka to była na pewno. No dobra, pod koniec wyścigu sypnęło sensacją ale to z głupoty a nie po jakiejś fascynującej, długiej bitwie. Mowa tu o Hamiltonie, który oponek nie zmienił jak powinien a nie należy on zdecydowanie do "green driver'ów" w F1. Na ostatnim okrążeniu oponka w jego bolidzie przepięknie eksplodowała i Hamiltonek na bandzie wylądował. Biedaczysko.
No i co. To tyle. No może jeszcze poza faktem, że Vettel musiał jechać jak babcia emerytowana, bo facet hamulce stracił. I tu czapeczki z głów, naprawdę. Jedziesz około 300 km/h a tu inżynier mówi ci przez radio: synku, właśnie kończą ci się hamulce. Jedź powoli. Nie rozbij się. Nie jest to nam potrzebne. ... Siet! Mają poczucie humoru. I tak Sebastian Vettel z pewnego 2 miejsca, wylądował na... pewnym 3 miejscu. Koleś miał zdecydowanie dużo szczęścia, że i tak dojechał.
No dobra. Napiszę jeszcze, że lokalny pupil, Fernando Alonso, po pechu Vettela wskoczył na drugie miejsce, ku uciesze lokalnych machos i senioritas a Mark Webber jak wystartował, tak dojechał na pierwszym miejscu.

A co z Robertem Kubicą? No to, że miał naprawdę niezłe miejsce na stracie czyli 7, po przejechaniu kilkuset metrów, na 3 zakręcie starł oponkę z chyba z Nico Rosbergiem, zarzuciło nim lekko ale na tyle,że 3 miejsca stracił. No i to był gwóźdź do trumny walki Kubicy o lepszą pozycję. Przed nim jechał Adrian Sutil i przez pół wyścigu skutecznie powstrzymywał Roberta i nie dał się już wyprzedzić do końca wyścigu. To taki tor, że jedynym miejscem do wyprzedzania, skutecznym miejscem jest koniec prostej start-meta. ... NUDA.